piątek, 8 marca 2019

Lilith

Mogłabym napisać o Persji, archetypach i jaszczurkach na latarniach i w bogobojnych duszach, ale wrócę do pewnego snu, który sam się tu położył zupełnie jak kot. To bardzo stary kot.

I could write about Persia, archetypes and lizards on lanterns and in the God-fearing souls, but i want to come back to a one dream, which came and lied down here, just like a cat. It is a very old cat.
Lilith, oil painting on canvas, 76x52 cm



Księżyc robi się spuchnięty. Moje oczy też są teraz podpuchnięte jak wypchane torby policzkowe chomika, 
bo w czasie tej księżycowej ciąży za cholerę nie mogę spać.  Nie spać też nie mam jak, bo oczy skrzypią i się
 kleją,  zacierają piaskiem tak głęboko, że zaczynam go czuć pomiędzy myślami, przekręcam się z boku na bok,
 od czasu do czasu zapadając w bagniste dziury łóżka. W jednej z tych dziur śni mi się, że zjadam węże.  Nieduże, zielone, leśne węże, których cały kosz stoi przede mną. Nie zjadałam ich do końca,  zostawiałam sporą część z głową i one odpełzały lekko oszołomione,  ale żywe,   zamieniając się w zwinne jaszczurki. 
The moon is getting swollen. My eyes are also swollen now like a cheek pouches,  because during this lunar pregnancy I  cannot sleep. To not sleep is always impossible then,  because my eyes creak and stick,  rubbing grains of sand so deeply in, that I'm getting feel it between thoughts,  turning from side to side,  falling into marshy holes of bed at time to time. In one of these holes I'm dreaming about eating snakes. Small, green, forest snakes, which are in the basket in front of me. I didn't eat them completely,  leaving large part with head and they were crawling slightly dazed,  but alived, altering into agile lizards.