"Nigdy nie tam, nigdy nie teraz, cholerne zazębianie się nie działa. Chcesz żebym istniała tylko tutaj. Kochasz mnie tylko tutaj. Istnieje tylko tutaj. Bez imienia, bez ciała, wygodny sklep z pragnieniami. Powtarzasz, że to nie rzeczywistość, powtarzasz, że tak naprawdę nie kochasz, powtarzasz, że gdybyś zaczął kochać naprawdę odszedłbyś ode mnie na dobre, powtarzasz, że gdybym zaczęła kochać na dobre, odsuniesz się na dobre, że to nie jest naprawdę, że przez te swoje pragnienia jestem niewiele warta jako materiał na miłość, że przez te swoje emocje jestem niewiele warta jako materiał na miłość, że przez to swoje przywiązanie jestem niewiele warta jako materiał na miłość. Powtarzasz, że jestem do łatwego kochania, gdy kochałam pierwszy las, gdy wsuwał się pod moje oczy obrazem nocnego nieba zasilanego krwiobiegiem gałęzi, myślałam, że to na zawsze, gdy wsuwał się pod moje myśli łopatkami kaleczonymi zrzucanymi jak skóra gałęziami, myślałam, że to na zawsze, gdy wsuwał się pod moje serce oczami zwierząt odbijającymi księżyc, myślałam, że to na zawsze. Powtarzasz, że jestem do łatwego kochania, że tak już jest, jak z byciem łatwym dla dziewczyny, że są dziewczyny łatwo-kochalne, przeznaczone do parorazowego zużycia i zwykle już na opakowaniu możesz znaleźć adnotację "produkt z ograniczoną datą ważności" (ewentualnie "do głębokiego zamrożenia") i dziewczyny trwałe na lata, powtarzasz, że jestem do głębokiego zamrożenia. Mówisz, że wtedy się nie śni, że nawet, gdybym otworzyła oczy, tam byłby tylko śnieg i nie mogłabym nic zobaczyć, że lepiej iść spać i może za sto lat wrócisz i będziesz mógł mnie zużyć i nawet gdy będę nieco przemrożona, to na ten jednorazowy akt otwierania wciąż jeszcze jakaś będę. A ja ci nie opowiadam, jak wszystko kiełkuje tam we mnie w tym miejscu bez horyzontu. Powtarzasz, że są kwiaty tak rzadkie, że trzeba zachować ich endemiczność, jestem naczyniem na kwiaty z czerwonej listy, ściśle zamkniętym ogrodem, który się obserwuje z odległosci na tyle bezpiecznej, żeby przypadkiem nie naruszyć środowiska ich występowania, cyrkiem dla spragnionych osobliwości badaczy i kolekcjonerów roślin rzadkich. Powtarzam ci, że gdy mnie tam ponownie zamykasz, w tym zimnym piekle, nauczyłam się je z siebie wyrywać, te cholernie rzadkie kwiaty. Z korzeniami. Ale już nie słyszysz jak śpiewam."
~Lily Bloom
Never there, never now, goddamn interlocking doesn't work. You want me to exist only here. You love me only here. I exist only here. No name, no body, just a convenient shop with desires. You keep saying it's not reality, you keep saying you don't really love, you keep saying, that if you getting love me, you would really leave me for good, you keep saying, that if I were to love you, you would walk away for good, that it's not for real, that because of these desires I am worth little as material for love, that because of my emotions I am worth little as material for love, that because of my affection I am worth little as material for love. You repeat that I am lovable, that I am easy to love. When I loved the first forest and when it slipped under my eyes with the image of the night sky fed by the bloodstream of the branches, I thought it was forever. When it slipped under my thoughts with blades wounded by branches thrown like a skin, I thought it was forever. When it slipped under my heart with the eyes of the animals, which were reflecting the Moon, I thought it was forever. You keep repeating, that I am easy to love, that there are these easy-to-love girls, intended for disposable wear and tear, and usually at the instruction you can find the annotation "product with a limited expiry date" (or "deep freeze allowed") and there are also those girls that will last for years, you keep saying I am a deep freeze one. You told me, that I will not dream there, that even if I open my eyes, there will be this white snow only and I could not see anything more than that. That it's better for me to go to sleep and maybe in next hundred years you will come back and you will be able to wear me out and even if I will be a tiny cold, it would be still perfect for this one-off event. And I am not telling you how everything sprouts inside of me in this place with no horizon. You repeat me about flowers so rare, that their endemicity must be preserved, that I am the vessel for these flowers from the red list, that i am the garden with no acces, which should be observed from a safe distance to not change the environment accidentally, i repeat to self, that I am the circus for researchers of rare plants and for collectors, who are thirsty of peculiarities.
I keep telling you, when you lock me back there, in this cold hell, that I've learned to tear them out, those bloody rare flowers. With roots. But you don't hear me singing anymore.
~Lily Bloom
..
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wierszydło/lah-di-dah. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wierszydło/lah-di-dah. Pokaż wszystkie posty
poniedziałek, 3 sierpnia 2020
środa, 29 lipca 2020
Rzeka/ The River
Pruje się, rozplącza, cienkie ścieżki skóry nawijają się na gałęzie, drą o kolce, miękko przyjmując drzazgi, ckliwe miejsca rozdrapują się do rekinich zębów, a potem już tylko wyrywanie włosów, a potem już tylko wyjmowanie kości. śpiewaj mi kryształami, śpiewaj mi rzewną rzeką, bo potem już tylko wyciąganie kości, przebijają baloniki powietrza, małe nieba plują z nich, spływają i rzęzą, pulsator charczy i wypełza z ciała meandrującą czerwienią. jak wąż. rzeka kipi i wytryskuje, już jej nie zatrzymasz, wykasłuję ją na chusteczki, z których robię papierowe listy bez butelki, wibrują w niej kryształowe struny, jej fale rozpruwają dzioby ptaków, wysupłują z wodorostow jak z jelit długie i mętne ryby, za moment się w tobie rozpuszczę, za moment się w tobie rozwinę, śpiewaj mi czysta rzeko, śpiewaj mi czysta chwilo.
It unweaves, it disentangles, the thin paths of skin wind on branches, tear against spikes, softly absorbing the splinters, maudlin spots scratch selves into shark teeth, and next will be tearing out hair and next will be taking out bones. sing to me crystals, sing to me a tender river, because after, there will be taking out bones, piercing tiny air balloons, small skies are spitting from them, flowing down and rattling, the pulsator is wheezing and crawling out of the body with meandering redness. like a snake. the river is spilling over and ejaculating, you won't stop it now, I cough it out on paper handkerchiefs and sent them as letters without a bottle, crystal strings are vibrating in them, its waves are torn apart by beaks of birds, they're untying out long and cloudy fish from seaweed like from the intestines, in a moment I will fuse into you, I'm going to unfurl in a moment, sing me you clean river, sing me you clean minute.
środa, 22 lipca 2020
Putrefaction
Coś we mnie idzie. Czułam to, gdy schodziłam do studni i przewidywałam potrzebny czas. Że robię się słaba, i że na te chwilę słabości muszę się schować, żeby nikt nie mógł mnie uszkodzić. Wylewa się ze mnie smolista maź, jakby z tej ogromnej czarnej dziury co ssie i ssie we mnie, chyba się oczyszczam. Ale to trudny proces, wymaga ogromnej energii. Straciłam ochotę na seks, kumuluję myślokalorie. Przypomina mi to zmianę wylinki, obserwowałam ostatnio pająka, był taki nieporadny i bezbronny, bez szansy na ucieczkę, dlatego zanim zawisł i zdjął z siebie starą skórę, z pol godziny szukal dobrego miejsca, z dala.od wlasnej sieci, w ktorej zwykle przesiaduje calymi dniami. Miał szczęście, że to byłam ja. No więc czuję się tak samo jak ten pająk w połowie ściągania wylinki. Tyle, że ze mnie się cos wylewa. Cos niemojego, oslizglego, lepkiego, gestego i bezbrzeznie czarnego. I czuje, że dopóki tego nie wyrzygam, muszę przeczekać w swoim bezpiecznym miejscu. Oczyszczam się.
Something's going out of me. I felt it when I went down to the well and predict the necessity of some time. That I am getting weak and that for this moment of weakness I must hide so well, that no one can harm me. Tarry slime is pouring out of me, as if from this huge black hole that sucks and sucks inside of my belly, I think I'm putrifying myself. But it is a difficult process, it requires a lot of energy. I have lost my desire for sex, I am accumulating my thoughts and calories. It reminds me of a change of moult, I watched a spider once, he was so clumsy and defenseless, with no chance of escaping, so before he hung up and took off his old skin, he had looked for a good place for half an hour, away from his own web, where he usually hangs out whole days. This spider was lucky it was me. So, I feel the same as that spider in a halfway through its moult. With a small difference, it's something what is pouring out of me. Something not mine, slimy, sticky, dense, and infinite black. And I feel like I have to wait in my safe place until I throw it up. Mayhap this is a purification, I dunno.
niedziela, 19 lipca 2020
The Well
i am lying curled up on the floor, a nervous wreck from own rests, pieces of legs, parts of the hands, glued bits of my hair, and all is just a fading, a continuation of disintegration, that is goood, when no one is seeing, it doesn't hurt anymore, this is the safest state of self. I have this monstrous headaches since last month and looking straightly into the Moon is helpful, so I am sitting here relentlessly, screaming at my father. He wanted to watch cartoons yesterday, I wanted to see Dances with wolves, the Death will come again today probably.
Animals have been arriving at the bottom of this dry well for years, heaven knows what strange ways they chose to get here. Their weakening bodies are listening fleshy oracles only and now, they are dwelling on the kindness of dreaming in this dark womb. Their rotten bones are grinding and you may feel the dampness of their decaying skin with celestial clouds of flies above their waiting corpses. All unsuitable, all a bit clumsy, too many unnecessary limbs, siamese sisters germinated from "what about once again?", doubled, tripled, sixty-finger, with twin heads and fused hearts, protruding like a dead tree outside the wrongly glued chest. Write! - It was said. - It will bring you a relief, wrap self into art, they will open all doors to you, stick out your degenerated body on the sun, they will welcome you with opened arms. So you are, stub following stub, paw following paw, bone following bone, your mind is beautiful! Hand following hand, nails are scratching out the path, the world will be open, show your snout, smile your teeth, their souls will be opened, so you are crawling from home to home, from window to window, from face to face, you will see, they will look into your eyes and they will open their chests, so you're crawling from home to home, from face to face, from eyes to eyes, yes, it is so goood! Look at them, loook! From eyes to eyes, leering deeply in, every time deeper, and deeper, going down to the same bottom. And there is no end of the eye, nor the beginning of the soul, there's only the well with celestial clouds of flies, divine messengers.
poniedziałek, 1 października 2018
Not a dream any more
![]() |
ink on canson paper, 30x42 cm |
"Dziecko jest jednak bardzo miękkie i pootwierane na oścież, świat wlewa się w nie, przenika przez jego skórę i osadza się w środku, tego nikt już nie zatrze."
Joanna Bator, Piaskowa Góra
"Czasami czuję się jak ciemny kłębek chaosu."
~ słowa ofiary urazu w książce Judith Lewis Herman, Uraz psychiczny i powrót do równowagi
A jeśli właśnie tak wyglądają moje anioły? Wg Swedenborga są dokładnie takie, jakie sobie wymodlimy. Moje zamieszkują w szczelinach nie do wymazania, w pułapkach na małe, brudne śmierci.
"But The Child is really soft and wide open, the world streams in, penetrating a skin and settles inside so hard, that no one ever will able to cover its stains"
Joanna Bator, Sandy Hill
"Sometimes I feel like a dark bunch of chaos"
~ words of abuse survivor from a book Trauma and Recovery, Judith Lewis Herman
But what, if this is how my angels look like? According to Swedenborg, they are exactly, what we pray for. My own live in not-erased cracks, inside the traps for these tiny, dirty deaths.
niedziela, 19 czerwca 2016
Blossoming
Wierzycie w światy paralelne? Realność takich światów jest na wyciągnięcie ręki, jeśli założymy, że zawierają się w nas. Wtedy z każdą mikro-zmianą w naszym życiu rozwija się kolejny płatek autonomicznej przestrzeni, która mimo, że istnieje w granicach nas samych, z każdym drgnięciem motylich skrzydeł chowa się za kolejną. W każdym z tych światów z własnym układem możliwości pielęgnujemy inne życia i czasem te życia powlekają nasze sny, dopominają się pamięci wkłuwając się w pomyłki freudowskie, wślizgują w materię marzeń. Jesteśmy osobliwymi kwiatami nieistniejących zdarzeń, składamy się z miliardów przeinaczeń własnych kalek.
Do you believe in parallel worlds? Their reality is on your doorstep, if we assume, that they are situated inside of us. Then, with every micro-change in our life a sequent petal of autonomous space is coming into bloom. The space, which despite the fact, that exists within ourselves, with every single vibration of butterfly's wings is hiding behind the next one. In all these worlds with their own possibilities' system, we cultivate other life and sometimes these lives coat our dreams, they ask for our's memory piercing into freudian slips, they slip into the matter of daydreaming. We are peculiar flowers of non-existent events, composed of billions of misrepresentations our own replies.
Do you believe in parallel worlds? Their reality is on your doorstep, if we assume, that they are situated inside of us. Then, with every micro-change in our life a sequent petal of autonomous space is coming into bloom. The space, which despite the fact, that exists within ourselves, with every single vibration of butterfly's wings is hiding behind the next one. In all these worlds with their own possibilities' system, we cultivate other life and sometimes these lives coat our dreams, they ask for our's memory piercing into freudian slips, they slip into the matter of daydreaming. We are peculiar flowers of non-existent events, composed of billions of misrepresentations our own replies.
wtorek, 24 maja 2016
Daimonion
![]() |
akwarele i tempery na papierze/ watercolours and temper on paper, 35x50 cm |
snem usłyszanym
duszą okaleczonym
formą zduszonym.
Witaj Htanghe
viewed by voice
heard by a dream
mutilated by soul
stifled by form.
Welcome Htanghe
Etykiety:
priwat,
rysunek/ drawing,
wierszydło/lah-di-dah
sobota, 3 października 2015
absynt
notatka na cześć i ku pamięci nimfomanki von triera. piołun
pomyślałam, że odnajdę mężczyznę, który to ze mnie wydobędzie. wytnie, wybije, wygryzie. porzuci ciało do ostatniego siniaka, wyłamie ręce, zablokuje uda, rozetnie wargi i wyrzuci ze mnie, zabierze wielkodusznie ze mnie to. zimnego sukę, co tylko wypieprzy i potraktuje tanio, jak najtaniej, księcia na białym koniu, po wszystkim pogłaska, przytuli i powie, że będzie mnie kochał aż do śmierci. ograbi ze mnie, zrujnuje aż pod kości, do szpiku jak u świetlickiego, do szpiku. a jak już mnie zużyje i przestanę pamiętać jak mam teraz na nazwisko i ile mam lat, to wszystko się otworzy i to wyjdzie, rozdrapie mnie, rozszarpie wściekłe, dzikie i czyste. i pod skórą będę już nieskalana. niepokalana. przestaniemy wyć
a short note in honour of & in memory of nymphomaniac von trier. artemisia absinthium
i thought, i will find a man, who will be able to unearth it from me. will cut out, kill off, gnaw. will leave my body to the last bruise, force my hands, block my thighs, wound my lips and kick off, bigheartedly takes it off from me. cold bitch, which will only fuck, brutalizing cheaply, as cheaply as possible, a prince on a white horse, after all will stroke, will hug and tell, that will love me to the grave. and will rob me from myself, ruin me under my bones, to the bone marrow, like from świetlicki, to the marrow. and when he used me enough, and i'll forget my surname and how old i am, everything will open then and it come, it come, snatching me up, tearing me apart ferociously, wild and pure. and i will unspotted under my skin. immaculate. we will not roar anymore
pomyślałam, że odnajdę mężczyznę, który to ze mnie wydobędzie. wytnie, wybije, wygryzie. porzuci ciało do ostatniego siniaka, wyłamie ręce, zablokuje uda, rozetnie wargi i wyrzuci ze mnie, zabierze wielkodusznie ze mnie to. zimnego sukę, co tylko wypieprzy i potraktuje tanio, jak najtaniej, księcia na białym koniu, po wszystkim pogłaska, przytuli i powie, że będzie mnie kochał aż do śmierci. ograbi ze mnie, zrujnuje aż pod kości, do szpiku jak u świetlickiego, do szpiku. a jak już mnie zużyje i przestanę pamiętać jak mam teraz na nazwisko i ile mam lat, to wszystko się otworzy i to wyjdzie, rozdrapie mnie, rozszarpie wściekłe, dzikie i czyste. i pod skórą będę już nieskalana. niepokalana. przestaniemy wyć
a short note in honour of & in memory of nymphomaniac von trier. artemisia absinthium
i thought, i will find a man, who will be able to unearth it from me. will cut out, kill off, gnaw. will leave my body to the last bruise, force my hands, block my thighs, wound my lips and kick off, bigheartedly takes it off from me. cold bitch, which will only fuck, brutalizing cheaply, as cheaply as possible, a prince on a white horse, after all will stroke, will hug and tell, that will love me to the grave. and will rob me from myself, ruin me under my bones, to the bone marrow, like from świetlicki, to the marrow. and when he used me enough, and i'll forget my surname and how old i am, everything will open then and it come, it come, snatching me up, tearing me apart ferociously, wild and pure. and i will unspotted under my skin. immaculate. we will not roar anymore
piątek, 26 czerwca 2015
Drzewo życzeń/ Wish Tree
jestem zero-jedynkową echolalią
fluktuacją na pulsującej matrycy
drżącymi smugami fibonacciego,
morzem luster i blików.
Czego sobie życzysz?
i am zero-one echolalia
fluctuations on pulsating matrix
trembling fibonacci threads,
the sea of mirrors and glares.
What do you wish for?
The Sea
fluktuacją na pulsującej matrycy
drżącymi smugami fibonacciego,
morzem luster i blików.
Czego sobie życzysz?
i am zero-one echolalia
fluctuations on pulsating matrix
trembling fibonacci threads,
the sea of mirrors and glares.
What do you wish for?
The Sea
![]() |
malarstwo olejne na płycie pilśniowej, 44x64 cm/ oils on fiberboard, 44x64 cm |
niedziela, 16 marca 2014
De profundis clamavi ad te, Domine
Powiedziałeś: będę twoim morzem, połknę wszystkie twoje słowa. Nigdy na żadne nie odpowiedziałeś.
Powiedziałeś: jesteś aniołem, zjawiskiem, posłańcem, duchy nie istnieją.
Powiedziałeś: piękne rzeczy są tylko iluzją, złodziejami światła. jesteś piękna.
Powiedziałeś: nazywają mnie milion, nie zakochuj się w imionach, jedno z miliona jest w stanie cię pokochać. Podzieliłam serce na milion kawałków, powkładałeś je w nowe serca. Teraz w nich zakwitają.
Powiedziałeś: nie karm mnie więcej śmiercią, podaruj mi radość życia. Zapomniałam o mojej śmierci, a ty zapomniałeś o moim życiu.
Powiedziałeś: zawsze tutaj dla ciebie będę. Tam, jestem poza twoim zasięgiem
Powiedziałeś: nigdy cię tutaj nie odrzucę. Tam, jestem poza twoim zasięgiem
Powiedziałeś: tutaj zawsze będę się o ciebie troszczył. Tam, jest poza twoim zasięgiem
Powiedziałeś: kocham cię
Powiedziałeś: kocham cię
Mówisz: kocham cię
You said: i will your sea, will swallow all your words. You have never answered for any of them.
You said: you are angel, phenomenon, messenger. ghosts don't exist.
You said: beautiful things are only illusion, thieves of light. You are beautiful.
You said: they called me a million, do not fall in love in names, one from million is able to love you. I cut my heart on million slices and you put them in other hearts. They are blossoming now.
You said: do not feed me anymore with death, give me the joy of life. I forgot about my death, you forgot about my life
You said: i will always here for you. There, i am out of your range.
You said: i will never reject you here. There, i am out of your range.
You said: i will always care about you here. There, i am out of your range.
You said: i love you.
You said: i love you.
You say: i love you.
Powiedziałeś: jesteś aniołem, zjawiskiem, posłańcem, duchy nie istnieją.
Powiedziałeś: piękne rzeczy są tylko iluzją, złodziejami światła. jesteś piękna.
Powiedziałeś: nazywają mnie milion, nie zakochuj się w imionach, jedno z miliona jest w stanie cię pokochać. Podzieliłam serce na milion kawałków, powkładałeś je w nowe serca. Teraz w nich zakwitają.
Powiedziałeś: nie karm mnie więcej śmiercią, podaruj mi radość życia. Zapomniałam o mojej śmierci, a ty zapomniałeś o moim życiu.
Powiedziałeś: zawsze tutaj dla ciebie będę. Tam, jestem poza twoim zasięgiem
Powiedziałeś: nigdy cię tutaj nie odrzucę. Tam, jestem poza twoim zasięgiem
Powiedziałeś: tutaj zawsze będę się o ciebie troszczył. Tam, jest poza twoim zasięgiem
Powiedziałeś: kocham cię
Powiedziałeś: kocham cię
Mówisz: kocham cię
You said: you are angel, phenomenon, messenger. ghosts don't exist.
You said: beautiful things are only illusion, thieves of light. You are beautiful.
You said: they called me a million, do not fall in love in names, one from million is able to love you. I cut my heart on million slices and you put them in other hearts. They are blossoming now.
You said: do not feed me anymore with death, give me the joy of life. I forgot about my death, you forgot about my life
You said: i will always here for you. There, i am out of your range.
You said: i will never reject you here. There, i am out of your range.
You said: i will always care about you here. There, i am out of your range.
You said: i love you.
You said: i love you.
You say: i love you.
piątek, 7 marca 2014
Malutka, naiwna, wiosenna fuga/ Tiny, naive, spring fugue
Chcę umrzeć i stać się przejrzystym niebem
nad tobą
Chcę umrzeć i stać się czułą ziemią
pod tobą
Łagodnym drzewem
by słuchać
Akwamarynowym jeziorem by objąć
I want to die to become a lucid sky
over you
I want to die to become a tender soil
under you
Just want to be a serene tree
to listen to
Aquamarine lake to embrace
nad tobą
Chcę umrzeć i stać się czułą ziemią
pod tobą
Łagodnym drzewem
by słuchać
Akwamarynowym jeziorem by objąć
I want to die to become a lucid sky
over you
I want to die to become a tender soil
under you
Just want to be a serene tree
to listen to
Aquamarine lake to embrace
wtorek, 25 lutego 2014
Grimoire
Ten monstrualny głód. Ten monstrualny głód. Obrazy, które się przeplatają z pożądaniem, obrazy o nieistnieniu, wiem, że są słowa, które szeptałabym tylko w mojej głowie w momencie przekraczania. Wstydziłabym się kości, jakie mogłyby z nich wystawać. Czasami, gdy czuję cię w sobie tak, jak gdy leżę nocą z otwartymi udami po których ślizga się księżyc, widzę te olśnienia śmierci, wyłaniają się nagłymi błyskami pod moją skórą- podpływające tuż pod taflę wody drapieżne ryby połyskujące płomieniem. Moje ciało to lampion, moje ciało to rzeka życzeń, otwórz je, a wszystko, na czym położysz dzisiaj rano dłonie będzie twoje: inkantacje miejsc, pornografia oddechów, grimoiry naszych warg. Otwórz je, a każda myśl, na której mnie złapiesz tego poranka, będzie twoja: wiją się w mojej głowie ogniste salamandry i czerwone smoki, plączą się w węzły grzechy z modlitwami, nylonowe pończochy z poszukiwaniem świętości. Siniaki, zadrapania, ślady zębów. Otwórz je, a nauczę cię zaklinać rzekę.
Księżycowe ryby będą twoje.
This monstrous hunger. This monstrous hunger. Images interlacing with desire, images about non-existence, and premonition, that words will be whispered only in my head in moment of transcending. I would be ashamed of bones protruding from them. Sometimes when i feel you inside self as at night, when i lie with opened thighs and with moon gliding along, i see these death's gleams, they emerge with sudden glints under my skin- rapacious ablaze fish approaching close under the surface of water. My body is a chinese lantern, my body is the river of wishes, open it and everything, what will be touched by your hands this morning, will be yours: incantations of places, pornography of breaths, grimoires of our lips. Open it and every thought at which you will catch me this morning, will be yours: ardent salamanders and ruby dragons are coiling in my head, knots of sins with devotions are tangling there, nylon stockings with seeking of sanctity. Bruises, scratches, teethmarks. Open it and i will learn you how to enchant the river.
Lunar fish will be yours.
Księżycowe ryby będą twoje.
Lunar fish will be yours.
środa, 19 lutego 2014
Suchość/ Aridness
ciało spóźnia się: bólem głowy za wczorajsze pragnienie ucieczki. cyrkulacją zimna pod skórą za czas nieobecności. kołataniem słów za ważenie możliwości. kocham Cię, kocham i kocham, poprzez jeszcze, już i teraz.
trzy rajskie ptaki siadły na księżycu, a ciało śpi
body is late: through headache for yesterday need of escape. circulation of cold under skin for dry spell time. flutter of words for considerance of possibilities. i love you, love and love, through still, already and now.
three birds-of-paradise sat down on the moon, and body is sleeping
piątek, 3 stycznia 2014
Fellow tail
Fellow tail
Smakowałeś mi,
las zamykał powieki, szeptał:
nie patrz, zbyt wiele zapamiętasz,
nie ochronię cię przed wskrzeszaniem łatwopalnych mudr.
A jednak zerkałam moim zachłannym okiem
i od tamtej pory,
przywołuję komary, pająki, gałęzie pod stopami,
zarodniki mchu na języku, elektryzujące się włosy.
Gdy kładę ręce na karku
wbijam zęby prosto w twoją naciągniętą skórę, tuż pod pępkiem -
wyczuwam tam ciepło -
wyrwałabym drobny kawałek odsłaniając warstwę popiołu -
posypiemy sobie nim głowy na znak odkupienia,
a uwierz mi,
będzie nam potrzebne po latach.
Tak sobie myślałam,
gdy z silną ręką na karku
układałam kawałki chaosu,
majaczyły w twoich oczach jak ciała topielców pod szybami lodu
W których sztukmistrz ukrył ogień -
błyskał w twoich oczach tuż pod ciałami topielców.
Prosiłam: zniszcz we mnie wszystko
narodzę się jak
maria magdalena - lśniąca i błogosławiona,
Zapomnę o śmierci,
moje usta pełne ciebie zachowały jednak śluby milczenia.
Krzyczałam: spal we mnie wszystko,
Zedrzyj do kości,
Zrównaj z ziemią,
Wciąż z pieczęcią milczenia na ustach.
Nie chce pisać o umieraniu,
ani o brudzie z którego jestem ulepiona,
Chcę rozsmakować się w mudrach
Przywołujących mnie zmartwychwstaniem.
Fellow tail
Your taste was exquisite,
forest closed eyelids, whispered:
do not look, will remember too much,
and I will not save you from resurrecting inflammable mudras.
But, my rapacious eye was glancing
and since then,
invoke mosquitoes, spiders, branches under feet,
moss spores on tongue, electrified hairs.
When i put palms on my nape
sinking teeth into your stretched skin, close to navel -
sensing warmth there -
would gnaw out a little piece,
unveiling stratum with ash -
will sprinkle it over our heads, as a sign of redemption,
and believe me,
we will need it after years.
i was thinking so,
composing scraps of chaos
with strong palm on my nape,
crumbs were looming in your eyes like drowned corpses under glass of ice
with petit ardour hidden by magician -
it glinted in your eyes close under drowned corpses.
Asked you: destroy everything in me
will reborn like
mary magdalene - luminous and blessed,
will forget about death,
my mouth full of you preserved the vow of silence.
Yelled: burn everything in me,
rip off to the bones,
raze to the ground,
still with seal of silence on my lips.
I do not want to write about dying,
nor about dirt from i came,
I want to acquire a taste for mudras
Evoking me into resurrection.
Smakowałeś mi,
las zamykał powieki, szeptał:
nie patrz, zbyt wiele zapamiętasz,
nie ochronię cię przed wskrzeszaniem łatwopalnych mudr.
A jednak zerkałam moim zachłannym okiem
i od tamtej pory,
przywołuję komary, pająki, gałęzie pod stopami,
zarodniki mchu na języku, elektryzujące się włosy.
Gdy kładę ręce na karku
wbijam zęby prosto w twoją naciągniętą skórę, tuż pod pępkiem -
wyczuwam tam ciepło -
wyrwałabym drobny kawałek odsłaniając warstwę popiołu -
posypiemy sobie nim głowy na znak odkupienia,
a uwierz mi,
będzie nam potrzebne po latach.
Tak sobie myślałam,
gdy z silną ręką na karku
układałam kawałki chaosu,
majaczyły w twoich oczach jak ciała topielców pod szybami lodu
W których sztukmistrz ukrył ogień -
błyskał w twoich oczach tuż pod ciałami topielców.
Prosiłam: zniszcz we mnie wszystko
narodzę się jak
maria magdalena - lśniąca i błogosławiona,
Zapomnę o śmierci,
moje usta pełne ciebie zachowały jednak śluby milczenia.
Krzyczałam: spal we mnie wszystko,
Zedrzyj do kości,
Zrównaj z ziemią,
Wciąż z pieczęcią milczenia na ustach.
Nie chce pisać o umieraniu,
ani o brudzie z którego jestem ulepiona,
Chcę rozsmakować się w mudrach
Przywołujących mnie zmartwychwstaniem.
Fellow tail
Your taste was exquisite,
forest closed eyelids, whispered:
do not look, will remember too much,
and I will not save you from resurrecting inflammable mudras.
But, my rapacious eye was glancing
and since then,
invoke mosquitoes, spiders, branches under feet,
moss spores on tongue, electrified hairs.
When i put palms on my nape
sinking teeth into your stretched skin, close to navel -
sensing warmth there -
would gnaw out a little piece,
unveiling stratum with ash -
will sprinkle it over our heads, as a sign of redemption,
and believe me,
we will need it after years.
i was thinking so,
composing scraps of chaos
with strong palm on my nape,
crumbs were looming in your eyes like drowned corpses under glass of ice
with petit ardour hidden by magician -
it glinted in your eyes close under drowned corpses.
Asked you: destroy everything in me
will reborn like
mary magdalene - luminous and blessed,
will forget about death,
my mouth full of you preserved the vow of silence.
Yelled: burn everything in me,
rip off to the bones,
raze to the ground,
still with seal of silence on my lips.
I do not want to write about dying,
nor about dirt from i came,
I want to acquire a taste for mudras
Evoking me into resurrection.
sobota, 21 grudnia 2013
Wilk i jego Cień/ The Wolf and his Shadow
'Yes, I am the big bad wolf.., who has eaten her.., carry her inside myself.., invisible to all humans.., she`s mine...' ( Viola von Sherwood )
- there is a mutual blood, and there is a mutual air
w samym środku oka,
w samym środku oka,
tkwią tam róże
i orchidee tkwią tam,
tkwią tam księżycowe maki
i kwarcowe lilie tkwią tam,
kościsty kryształ wokół źrenicy,
sen osnuwający drogę
tkwi tam
in the middle of the eye,
in the middle of the eye,
there are roses
and orchids there are,
there are moonlight poppies
and quartz lillies there are,
angular crystal around the pupil,
dream wrapping the road
there are
Zioła/ Herbs:
- Kwiat akacji ( acaccia flower )- nieśmiertelność jest lepka od czerwieni
- there is a mutual blood, and there is a mutual air
![]() |
tusz i tempera, format papieru 50x65 cm/ ink and temper on paper, 50x65 cm |
w samym środku oka,
w samym środku oka,
tkwią tam róże
i orchidee tkwią tam,
tkwią tam księżycowe maki
i kwarcowe lilie tkwią tam,
kościsty kryształ wokół źrenicy,
sen osnuwający drogę
tkwi tam
in the middle of the eye,
in the middle of the eye,
there are roses
and orchids there are,
there are moonlight poppies
and quartz lillies there are,
angular crystal around the pupil,
dream wrapping the road
there are
Zioła/ Herbs:
- Kwiat akacji ( acaccia flower )- nieśmiertelność jest lepka od czerwieni
piątek, 6 grudnia 2013
Meduza/ Jellyfish
Nie jestem martwa,
zmarli owszem, pojawiają się w oka mgnieniu,
przemykają ukradkiem lśniąc skórą, promieniem we włosach,
wypluwani w słowach,
czasami mam nudności, sączą się wtedy ze mnie niestrawni,
ale nie, nie przynoszę ci śmierci,
nie musisz się obawiać, że gdy otworzę oczy,
wysypie się ze mnie wprost pod twoje nogi
zakłopotana i niepotrzebna,
dzisiaj rano trochę o niej poczytałam,
kolekcjonuję rysunki martwych wróbli i saren,
przepraszam, niezgrabnie zdążyłam cię poplamić, zabarwiła mi nieco opuszki palców
dzisiaj rano, światło przeciągnęło się leniwie moim ciałem, wyciągnęło ręce, rozsupłało węzły
pączkowały w przyspieszonym tempie jak na poklatkowych ujęciach,
zaprowadziło mnie na skraj łóżka, moje wężowe dłonie
prześlizgiwały się tropiąc niewidzialne myszy w zagłębieniu szyi,
zastygając na chwilę nad obojczykiem, mam ciepłe ciało
teraz poznawane z perspektywy brzucha węża wydaje się delikatniejsze,
piersi są jakby bardziej miękkie,
jestem teraz jego brzuchem,
przesuwam się ponad tym rozgorączkowaniem
uporczywa łuskami głodu,
w miejsca zachłanne i ciepłe,
ślady wiją się serpentynami na mojej skórze, deszczowej i trochę zmęczonej,
o nawykach ameby zamykającej swoją postać pod najlżejszym dotykiem,
stoisz obok,
światło otwiera przestrzeń
uda osuwają się na krawędzie,
sam na sam,
leniwy przytulny poranek nie zapowiada wspólnych spacerów po plaży,
nie przepowiada niczego,
ale jestem tu
żywa tkanką oplecioną siecią neuronów,
reaguję na dotyk, reaguję na światło, reaguję na ciebie
I am not dead,
of course, deads arise in the wink of an eye,
they flesh furtively glistenning my skin, as light beam in my hairs,
disgorged inside words,
sometimes
i retch, they oozing indigestible then,
but well, i don't bring you the death,
no, you don't be afraid of that i open eyes and
it spills out from me straight under your feets
embarrassed and redundant,
today morning i read a bit about mortality and yes, i collect drawings of dead sparrows and deers,
apologises, i've awkwardly managed to stain you,
it coloured my fingertips,
today morning the light stretched idly over my body, straighten out my arms, untangled knots,
they were budding in accelerated tempo like in time-lapse photography,
it led me at the bed's edge,
my anguine palms skated over trailing invisible mice in neck immersion,
congealing above a collarbone for a moment,
i have cordial body, seems to be more delicate,
recognized now from the perspective of snake's belly,
breasts are more soft,
i am now its belly,
moving persistently beyond this fever with scales of hunger,
towards these grasping and warm places,
marks winds serpentines on the skin, pluvial and a bit tired,
with ameba habits closing the figure under the lightest sense of touch,
you stand so close,
the light opens this space
thighs sink to the bed's edge
face to face
lazy cosy morning doesn't predict common walks along the shore,
it doesn't predict anything,
but, i am here
alive tissue woven by neuron's web,
responsive on feels, responsive on sun, responsive on you.
zmarli owszem, pojawiają się w oka mgnieniu,
przemykają ukradkiem lśniąc skórą, promieniem we włosach,
wypluwani w słowach,
czasami mam nudności, sączą się wtedy ze mnie niestrawni,
ale nie, nie przynoszę ci śmierci,
nie musisz się obawiać, że gdy otworzę oczy,
wysypie się ze mnie wprost pod twoje nogi
zakłopotana i niepotrzebna,
dzisiaj rano trochę o niej poczytałam,
kolekcjonuję rysunki martwych wróbli i saren,
przepraszam, niezgrabnie zdążyłam cię poplamić, zabarwiła mi nieco opuszki palców
dzisiaj rano, światło przeciągnęło się leniwie moim ciałem, wyciągnęło ręce, rozsupłało węzły
pączkowały w przyspieszonym tempie jak na poklatkowych ujęciach,
zaprowadziło mnie na skraj łóżka, moje wężowe dłonie
prześlizgiwały się tropiąc niewidzialne myszy w zagłębieniu szyi,
zastygając na chwilę nad obojczykiem, mam ciepłe ciało
teraz poznawane z perspektywy brzucha węża wydaje się delikatniejsze,
piersi są jakby bardziej miękkie,
jestem teraz jego brzuchem,
przesuwam się ponad tym rozgorączkowaniem
uporczywa łuskami głodu,
w miejsca zachłanne i ciepłe,
ślady wiją się serpentynami na mojej skórze, deszczowej i trochę zmęczonej,
o nawykach ameby zamykającej swoją postać pod najlżejszym dotykiem,
stoisz obok,
światło otwiera przestrzeń
uda osuwają się na krawędzie,
sam na sam,
leniwy przytulny poranek nie zapowiada wspólnych spacerów po plaży,
nie przepowiada niczego,
ale jestem tu
żywa tkanką oplecioną siecią neuronów,
reaguję na dotyk, reaguję na światło, reaguję na ciebie
I am not dead,
of course, deads arise in the wink of an eye,
they flesh furtively glistenning my skin, as light beam in my hairs,
disgorged inside words,
sometimes
i retch, they oozing indigestible then,
but well, i don't bring you the death,
no, you don't be afraid of that i open eyes and
it spills out from me straight under your feets
embarrassed and redundant,
today morning i read a bit about mortality and yes, i collect drawings of dead sparrows and deers,
apologises, i've awkwardly managed to stain you,
it coloured my fingertips,
today morning the light stretched idly over my body, straighten out my arms, untangled knots,
they were budding in accelerated tempo like in time-lapse photography,
it led me at the bed's edge,
my anguine palms skated over trailing invisible mice in neck immersion,
congealing above a collarbone for a moment,
i have cordial body, seems to be more delicate,
recognized now from the perspective of snake's belly,
breasts are more soft,
i am now its belly,
moving persistently beyond this fever with scales of hunger,
towards these grasping and warm places,
marks winds serpentines on the skin, pluvial and a bit tired,
with ameba habits closing the figure under the lightest sense of touch,
you stand so close,
the light opens this space
thighs sink to the bed's edge
face to face
lazy cosy morning doesn't predict common walks along the shore,
it doesn't predict anything,
but, i am here
alive tissue woven by neuron's web,
responsive on feels, responsive on sun, responsive on you.
poniedziałek, 2 grudnia 2013
Częstość subiektywna/ Bayesian probability
mogłabym stać się twoją kajirą
albo Panią z Jeziora
mógłbyś zostać jurodiwym oślepionym światłem
bądź też mistrzem Wolandem
być może zaciskałbyś klamerki na moich sutkach budząc róż karmin zawstydzenie
być może odciskiem obcasa na twoim splocie słonecznym, podkreślałabym naszą supremację doznawania
pewna i niezachwiana
nosiłabym złotą obrożę
przynosząc myszy i małe owady
lub naprężałabym smycz, przywołując cię łaknącego wyniosłości i zimna w to misterium węzęłków i splątania,
dławienie duszenie kneblowanie
krępowanie kąsanie i drapanie
smaganie i uleganie
chłostanie i gryzienie,
płomienie obnażają kolejne możliwości
prawdopodobieństwa
dyscyplinę wrażeń,
moja głowa nauczona czytać z oczu zwierząt poezje rilkego i trakla
mgliste smukłe stada
wiotkie lasy
wieczorne tafle wody,
dusze za zębami, dusze za zębami, dusze za zębami
i would be your Kaira
or Lady of the Lake
you would be yurodivy blinded by light
or Master Woland
perhaps you could tighten clips on my nipples awaking rouge crimson shame
perhaps i could emphasize our supremacy of enduring by heel print on your solar plexus
reliable and unhesitating
i would wear gold collar
bringing you mice and little insects
or tight the leash, invoking you - craving loftiness and cold, in this mistery of knots and entanglement,
suffocating choking gaging
binding stinging and scratching
swishing and succumbing
flogging and biting
ardours bare coming possibilities
probabilities
a discipline of impressions
my head trained to read Rilke and Trakl poetry with eyes of animals
misty lissom herds
slender forests
vespertine panes of water,
souls behind teeth, souls behind teeth, souls behind teeth
albo Panią z Jeziora
mógłbyś zostać jurodiwym oślepionym światłem
bądź też mistrzem Wolandem
być może zaciskałbyś klamerki na moich sutkach budząc róż karmin zawstydzenie
być może odciskiem obcasa na twoim splocie słonecznym, podkreślałabym naszą supremację doznawania
pewna i niezachwiana
nosiłabym złotą obrożę
przynosząc myszy i małe owady
lub naprężałabym smycz, przywołując cię łaknącego wyniosłości i zimna w to misterium węzęłków i splątania,
dławienie duszenie kneblowanie
krępowanie kąsanie i drapanie
smaganie i uleganie
chłostanie i gryzienie,
płomienie obnażają kolejne możliwości
prawdopodobieństwa
dyscyplinę wrażeń,
moja głowa nauczona czytać z oczu zwierząt poezje rilkego i trakla
mgliste smukłe stada
wiotkie lasy
wieczorne tafle wody,
dusze za zębami, dusze za zębami, dusze za zębami
i would be your Kaira
or Lady of the Lake
you would be yurodivy blinded by light
or Master Woland
perhaps you could tighten clips on my nipples awaking rouge crimson shame
perhaps i could emphasize our supremacy of enduring by heel print on your solar plexus
reliable and unhesitating
i would wear gold collar
bringing you mice and little insects
or tight the leash, invoking you - craving loftiness and cold, in this mistery of knots and entanglement,
suffocating choking gaging
binding stinging and scratching
swishing and succumbing
flogging and biting
ardours bare coming possibilities
probabilities
a discipline of impressions
my head trained to read Rilke and Trakl poetry with eyes of animals
misty lissom herds
slender forests
vespertine panes of water,
souls behind teeth, souls behind teeth, souls behind teeth
poniedziałek, 25 listopada 2013
Kos/ Blackbird
tamtej nocy, gdy umarł dziadek, słuchałam śpiewającego kosa
skuliłam się głębiej pod kołdrą,
powietrze zgęstniało
i nie chciałam otwierać oczu.
wyrzucałam potem sobie to lękliwe niedopasowanie,
wiarę w podzielność,
jawną zdradę,
nie chciał sprawiać kłopotu
umierając odchodził wstydliwie,
na palcach,
ukradkiem opuszczając głowę
nie zauważyłam, że już go nie ma,
miałam dobre i jasne sny.
Gdy kobiece ciało staje się granicą,
zmarli spacerują pod powiekami
umierałam z pragnienia,
tą otępiającą wolą życia uszczelniając się przed szaleństwem,
korytarz byl długi a noc miękka
złożylam się w nią głęboko, wszystkie plastry, okruchy, kawałki.
Gdy kobieta staje się granicą,
zmarli spacerują pod powiekami
stawali przed moim łóżkiem a ja stawałam się drzwiami
pragnienie wciąż usypiało zwielokrotnioną czułość
-jak dobrze, gdy nie ma nikogo, kto mógłby je ukołysać i rośnie pozostawionym płomieniem
i myślisz już tylko o nim, rogrzewa ci mięśnie i żyły, przypomina że masz kości,
gdy wdziera się w
plącząc myśli
obdzierając piosenkę kosa ze skory
that night, when grandpa died, i was listening to singing blackbird
curled up deeper under quilt,
the air had thickened
and i didn't want to open eyes.
afterwards i reproached self this timid mismatch,
this belief in divisibility,
and this overt betrayal,
he didn't want to inconvenience
of dying,
ashamedly going away, tip-toe,
furtively
coming down head,
i didn't notice his non-presence
and had good and bright dreams.
When female body becomes the border
deads are walking under her lids
i was dying from thirst
and this hebetating will of life sealed me up against the madness,
a corridor was long and the night was soft
i entombed self into, deeply, all my slices, crumbs, pieces.
When a woman becomes the border
deads are walking under her lids
they turned up in front of my bed, and i turned into the door
my craving still drowsed multiplied tenderness
- how well, when there's nobody to hush and it grows abandonment flame
and you may think just about it heats up your muscles and veins, reminds about bones,
encroaching into
entangling thoughts,
flaying a blackbird song
skuliłam się głębiej pod kołdrą,
powietrze zgęstniało
i nie chciałam otwierać oczu.
wyrzucałam potem sobie to lękliwe niedopasowanie,
wiarę w podzielność,
jawną zdradę,
nie chciał sprawiać kłopotu
umierając odchodził wstydliwie,
na palcach,
ukradkiem opuszczając głowę
nie zauważyłam, że już go nie ma,
miałam dobre i jasne sny.
Gdy kobiece ciało staje się granicą,
zmarli spacerują pod powiekami
umierałam z pragnienia,
tą otępiającą wolą życia uszczelniając się przed szaleństwem,
korytarz byl długi a noc miękka
złożylam się w nią głęboko, wszystkie plastry, okruchy, kawałki.
Gdy kobieta staje się granicą,
zmarli spacerują pod powiekami
stawali przed moim łóżkiem a ja stawałam się drzwiami
pragnienie wciąż usypiało zwielokrotnioną czułość
-jak dobrze, gdy nie ma nikogo, kto mógłby je ukołysać i rośnie pozostawionym płomieniem
i myślisz już tylko o nim, rogrzewa ci mięśnie i żyły, przypomina że masz kości,
gdy wdziera się w
plącząc myśli
obdzierając piosenkę kosa ze skory
curled up deeper under quilt,
the air had thickened
and i didn't want to open eyes.
afterwards i reproached self this timid mismatch,
this belief in divisibility,
and this overt betrayal,
he didn't want to inconvenience
of dying,
ashamedly going away, tip-toe,
furtively
coming down head,
i didn't notice his non-presence
and had good and bright dreams.
When female body becomes the border
deads are walking under her lids
i was dying from thirst
and this hebetating will of life sealed me up against the madness,
a corridor was long and the night was soft
i entombed self into, deeply, all my slices, crumbs, pieces.
When a woman becomes the border
deads are walking under her lids
they turned up in front of my bed, and i turned into the door
my craving still drowsed multiplied tenderness
- how well, when there's nobody to hush and it grows abandonment flame
and you may think just about it heats up your muscles and veins, reminds about bones,
encroaching into
entangling thoughts,
flaying a blackbird song
wtorek, 19 listopada 2013
Love poem
Kurt Cobain postrzelił się w swoim domu
było już dość późno
księżyc odsłaniał kości przedmiotów ciężki i pełny
miał niemiłosiernie dużą tarczę
nie pamiętam, ale zaraz potem w kółko puszczali Nirvanę,
założę się, że właśnie
tak,
za to pamiętam
uporczywy
nawyk wcierania farby w kartkę
jej powierzchnia falowała i uginała się jak kształtująca się
skorupa Ziemi
noc szalała
dziwne,
myślałam, że umierał w lutym albo w marcu
kwiecień obiecywał już ciepłe i dobre
spóźniłeś się, pomyślałam
byłam szybsza o dwie godziny
moje ciało pocałowała dwie godziny wcześniej
rozrastając się w tym czasie w krwiobiegu
ta noc była wyjątkowo przejrzysta
jak kryształ z zamkniętym księżycem,
w ciągu dnia
drobiazgi
oddzieliły mięśnie od rozumu
stopa za stopą
raz dwa raz dwa pomyślałam
dziesięć dwadzieścia trzydzieści policzyłam
a wszystko
dwie godziny przed tobą
mechaniczna jak pozytywka
nie pamiętam bólu, który przyciągnął mnie do tej szklanej nocy
tylko
tę robotykę ciała
nie pozwalającą na jakiekolwiek wątpliwości
już po wszystkim gdy twarz mamy spłynęła z jej twarzy
a mnie ogarniał wstyd wygranego życia
rozjaśniałam nocami tamtą srebrną żyłę między nami
oplatając coraz to szczelniej celebrując wspólną granicę
czarny rozedrgany onyks
karmiony światłem i miłością
moja pierwsza komunia
transfuzja
i splątanie
po latach
pojawiłeś się nagły
odporny na grawitację
pod swoją skórę
przyjmowałeś każdą z moich tajemnic
wtedy
wydawało mi się, że miłość jest
misterium dzielenia
jest silniejsza
zmienia zwyczaje kamieni
namaszcza strukturę oddychania
tracę siłę w tej gorliwości
toną mi dłonie
Kurt Cobain shot himself in his house,
it was quite late
the moon unveiled bones of things heavy and bulging
she had unmercifully large disk
i don't remember, but directly after, radio started running Nirvana,
i bet
it was as like,
on the other hand, i remember
persistent
habit of embrocating a paint into leaf,
surface was undulating and bending like moulding
Earth's crust
the night went mad,
peculiar,
i thought, that he was dying on February or March
April already promised warm and good
- you are late, i thought
i was faster about two hours
she kissed my body two hours earlier
growing in my bloodstream at that time
this night was exceptionally translucent
like a crystal with locked moon,
during the day
trivias
divided muscles from mind
foot after foot
one two one two i thought
ten twenty thirty i counted
and these all
two hours before you
mechanical like music box
i don't remember pain, which attracted me to this glassy night
just
this robotics of body
not allowed to any hestitations
after all, when face of my mum had flowed down from her face
and a disgrace of won life had spread over my skin
this silver vein between us illuminated my nights
entwining more and more tight celebrating common border
black trembling onyx
feed with light and love
my first communion
transfusion
and confusion
after years
you appeared sudden
gravity-resistant
taking
under your skin
all of my secrets
then
love seemed to be
a mystery of sharing,
it is stronger
changing habits of stone
anointing the structure of breathing
i'm failing in this fervour
my palms are sinking
było już dość późno
księżyc odsłaniał kości przedmiotów ciężki i pełny
miał niemiłosiernie dużą tarczę
nie pamiętam, ale zaraz potem w kółko puszczali Nirvanę,
założę się, że właśnie
tak,
za to pamiętam
uporczywy
nawyk wcierania farby w kartkę
jej powierzchnia falowała i uginała się jak kształtująca się
skorupa Ziemi
noc szalała
dziwne,
myślałam, że umierał w lutym albo w marcu
kwiecień obiecywał już ciepłe i dobre
spóźniłeś się, pomyślałam
byłam szybsza o dwie godziny
moje ciało pocałowała dwie godziny wcześniej
rozrastając się w tym czasie w krwiobiegu
ta noc była wyjątkowo przejrzysta
jak kryształ z zamkniętym księżycem,
w ciągu dnia
drobiazgi
oddzieliły mięśnie od rozumu
stopa za stopą
raz dwa raz dwa pomyślałam
dziesięć dwadzieścia trzydzieści policzyłam
a wszystko
dwie godziny przed tobą
mechaniczna jak pozytywka
nie pamiętam bólu, który przyciągnął mnie do tej szklanej nocy
tylko
tę robotykę ciała
nie pozwalającą na jakiekolwiek wątpliwości
już po wszystkim gdy twarz mamy spłynęła z jej twarzy
a mnie ogarniał wstyd wygranego życia
rozjaśniałam nocami tamtą srebrną żyłę między nami
oplatając coraz to szczelniej celebrując wspólną granicę
czarny rozedrgany onyks
karmiony światłem i miłością
moja pierwsza komunia
transfuzja
i splątanie
pojawiłeś się nagły
odporny na grawitację
pod swoją skórę
przyjmowałeś każdą z moich tajemnic
wtedy
wydawało mi się, że miłość jest
misterium dzielenia
jest silniejsza
zmienia zwyczaje kamieni
namaszcza strukturę oddychania
tracę siłę w tej gorliwości
toną mi dłonie
Kurt Cobain shot himself in his house,
it was quite late
the moon unveiled bones of things heavy and bulging
she had unmercifully large disk
i don't remember, but directly after, radio started running Nirvana,
i bet
it was as like,
on the other hand, i remember
persistent
habit of embrocating a paint into leaf,
surface was undulating and bending like moulding
Earth's crust
the night went mad,
peculiar,
i thought, that he was dying on February or March
April already promised warm and good
- you are late, i thought
i was faster about two hours
she kissed my body two hours earlier
growing in my bloodstream at that time
this night was exceptionally translucent
like a crystal with locked moon,
during the day
trivias
divided muscles from mind
foot after foot
one two one two i thought
ten twenty thirty i counted
and these all
two hours before you
mechanical like music box
i don't remember pain, which attracted me to this glassy night
just
this robotics of body
not allowed to any hestitations
after all, when face of my mum had flowed down from her face
and a disgrace of won life had spread over my skin
this silver vein between us illuminated my nights
entwining more and more tight celebrating common border
black trembling onyx
feed with light and love
my first communion
transfusion
and confusion
after years
you appeared sudden
gravity-resistant
taking
under your skin
all of my secrets
then
love seemed to be
a mystery of sharing,
it is stronger
changing habits of stone
anointing the structure of breathing
i'm failing in this fervour
my palms are sinking
sobota, 16 listopada 2013
Zimny wiersz/ Cold poem
Jak dobrze dzisiaj spałam
o czym myślę
gdy budzę się środkiem nocy
z księżycem w żyłach
lśni
mieni się łuskami
plącze się w moich włosach nicią zimna
w czym kładę się do łóżka
zakładam ciepłą piżamę czy gładką taflę koronki
zimny zimny strumień pod moimi plecami
jakbym leżała na powierzchni lustra złączona mrozem
wydychając ciepłe jeszcze słowa
co robiłam przez tyle czasu
szron na języku
pióra śniegu
spadające krople księżyca zimno
zimno
zawsze jest dobrze
gdy nie mogę zasnąć rodzę się w innym miejscu
czuję się świetnie rozdaję promienie
wczoraj spotkałam przyjaciółkę i dziwnego człowieka
mam historię
można przeciąć powietrze jednym ciepłym haustem
tężeje, zgina się od ciężaru unoszącego się lodu
noszę w sobie anioła
oślepia mnie białym światłem
How well do i sleep today
what do i think about waking up
in the middle of the night
with moon in my veins
it shines
shimmering with scales,
entangling cold thread among my hair
do i dress warm pyjamas or glossy pane of lace going to bed
cold cold stream under my back
as like i lie on a surface of
looking-glass
merged with frost
exhaling still warm words
what i have done for so long time
hoar on my tongue
snow feathers
falling moondrops cold
cold
always is well
when i cannot asleep i am arising
in another place
i feel fine handing out rays
yesterday
i met my friend and one odd man
i have a story
there is possible to cut the air with one warm draught
it's congealing, bending under the burden of ascending ice
i carry inside of self an angel
blinds me with his white light
o czym myślę
gdy budzę się środkiem nocy
z księżycem w żyłach
lśni
mieni się łuskami
plącze się w moich włosach nicią zimna
w czym kładę się do łóżka
zakładam ciepłą piżamę czy gładką taflę koronki
zimny zimny strumień pod moimi plecami
jakbym leżała na powierzchni lustra złączona mrozem
wydychając ciepłe jeszcze słowa
co robiłam przez tyle czasu
szron na języku
pióra śniegu
spadające krople księżyca zimno
zimno
zawsze jest dobrze
gdy nie mogę zasnąć rodzę się w innym miejscu
czuję się świetnie rozdaję promienie
wczoraj spotkałam przyjaciółkę i dziwnego człowieka
mam historię
można przeciąć powietrze jednym ciepłym haustem
tężeje, zgina się od ciężaru unoszącego się lodu
noszę w sobie anioła
oślepia mnie białym światłem
How well do i sleep today
what do i think about waking up
in the middle of the night
with moon in my veins
it shines
shimmering with scales,
entangling cold thread among my hair
do i dress warm pyjamas or glossy pane of lace going to bed
cold cold stream under my back
as like i lie on a surface of
looking-glass
merged with frost
exhaling still warm words
what i have done for so long time
hoar on my tongue
snow feathers
falling moondrops cold
cold
always is well
when i cannot asleep i am arising
in another place
i feel fine handing out rays
yesterday
i met my friend and one odd man
i have a story
there is possible to cut the air with one warm draught
it's congealing, bending under the burden of ascending ice
i carry inside of self an angel
blinds me with his white light
Subskrybuj:
Posty (Atom)