środa, 30 października 2013

Uterus

Oh, jak bardzo nie znoszę tej pracy!/ Oh, how much i hate this work!

wprowadzę dzikość w twoje ściany uformuję mięśnie będę krążyć oddechem aż zapulsujesz ciepłem a gdy wreszcie wstaniesz o własnych siłach, odzyskasz władzę zmysłów i zapragniesz krwi nakarmię cię, napoję cię i otworzę drzwi otworzę drzwi 

I will bring the wildness in your walls i will form your muscles i will circulate my breathe untill you will pulsate with warmth, and at last, when you get up stronger than ever, when you win back a control upon your senses and when you become desirous of blood i will feed you i will blood you  i will open the door 


Uterus, oils on canvas, 80x60 cm






miłe wyróżnienie

Dusza powinna pozostać otwarta tak, żeby wszystkie zwierzęta mogły do niej wrócić.

W trakcie pracy, cały czas kołatała mi w głowie myśl, że to nie moje ciało, to nie moje ciało. Mój biust jest cięższy, mój brzuch porozcinany obecnością dzieci, tak wysoko podniesione i gęste włosy mam tylko po nocy przespanej z wałkami. Nie znoszę wulgarności jej piersi. Jej kamiennej sztuczności. Gdybym tak naprawdę miała "przerobić" je na swoje, byłoby rozcięciem, wycięciem, rozszarpaniem. Ciepłem i czułością. Nie mam na tyle odwagi, nie mam siły, by z nim walczyć. Przyjmijmy że jest, odkąd naznaczyłam je drobnymi śladami, bruzdkami, bliznami. Jest. Gdy zaczynałam 'rekonstrukcję', przychodziły mi do głowy różne wersje uzasadnienia rozcięcia i obecności czaszki, od najbardziej leniwej, że to po prostu część mnie i zawsze tak rysowałam,po bardziej rozbudowane, jednak pochylanie się nad nimi nic mi nie dało i  poza lakonicznym stwierdzeniem, że new brave world to nie dla mnie i bezpieczniej będzie odwoływać się do łona lasu, odpuściłam sobie. A gdy namalowałam zwierzęta, przyszedł sen (opisałam go kilka postów wcześniej). Wtedy dotarł do mnie pierwszy skrawek: to nie jest rana od, to OTWARCIE ku. Szansa na ponowne zebranie w nowy wzór rzeczy i spraw pogubionych. Zaproszenie.
Zaraz potem, po 'Norwegian Wood' , gdy światło i katharsis post-książkowe zmuszało mnie wciąż do myślenia o miłości,  pomiędzy myciem naczyń i parzeniem herbaty, przypomniałam sobie o magicznym alfabecie , o którym przeczytałam zdaje się, że u Micheleta. Ponieważ nie mam przy sobie 'Czarownicy' i boję się, że coś pomylę, skrócę opis rytuału do meritum: kochankowie robili sobie nacięcie na biodrach, czasami jako inicjały ukochanej osoby i w momentach rozłąki 'otwierano' je,  wierzono, że ból w ranie odczuwa się wtedy symultanicznie, informując drugą stronę o nagłej potrzebie bliskości.
I tutaj moje słowa się urywają, strzępkami codziennie szukam płynnego przejścia do drapieżników, wilków i miłości. Skreślone rzędy skarżenia się, uniesień i słonej niepewności zapełniają notatnik, słowa pozbawione ciała, tkwią teraz maleńkimi odłamkami we mnie, zimne i nieparzyste jak moje prace

The soul should be constant open, to help return all animals into her.

During (re)-painting, one thought was knocking and rattling in my head, that this is not my body, this is not my body. My breasts are heavier, my belly is cut by the presence of kids, so lifted and thick hair i've got only after night with rollers. I hate the vulgarity of her bust. Her stony artificiality. It's not me, it's not me. If i honestly could ' rearrange' it on my own, it would be gash, slash, vulnus. Warmth and tenderness. I haven't got enough courage, i am not enough strong to fight with it. Let assume, that it is, since i've marked it with petite, frail trails, wrinkles, scars. It is. When i began 'the reconstruction', different versions of substantation the wound and the skull occured to me, from the laziest, that this is  a part of me and i draw this way 'for always', to more expanded, however bending over them wasn't satisfied and except for laconic statement, that 'new brave world' is not for me and will be more safely to recall the forest's womb, i let myself go. And when i painted animals, this dream came ( i describe it few posts earlier). Then, the first crumb sink into me: this is not a wound from, this is the OPENING towards. A chance for renewed collecting lost matters and things in a new pattern. An invitation.
Thereupon, after 'Norwegian wood', when the light and 'post-reading' katharsis coerced me to thinking about love, between washing-up dishes and brewing the tea, i reminded about magical alphabet, it seems, that i had read about it in Michelet. Beacuse i haven't got 'La Sorcière' and i am afraid of making a mistake, let me condense a description of rite to the merit: lovers made a cut on their hips, sometimes cut initials of dear person and in moments of separation scars were open, in believe, that the wound on the other side is simultaneously achy enough to inform about need of proximity. 
And here my words are breaking, tearing off, everyday, through the shreds, i look for smooth transit to plunderers, wolves, and need of love. Cancelled verses of complaining, passions and salty hesitation filling up my notebook, words devoid of body, stabbed in my back now, cold and odd like my works

2 komentarze:

  1. ciągłe otwarcie na

    we mnie to też tkwi zawsze i też nie mam odwagi się w to wgłębić

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ono wrosło już w nas tak mocno, jest jak dodatkowy zmysł. Jestem niemal pewna, że któregoś dnia obie zejdziemy do miejsca, z którego wzięło początek - )

      Usuń