Sphinx, ink and pastel on paper, 35x50 cm |
Love stripped me off to the bones, debased me to the marrow, devoured my name, buried yours in the chronicle of the essence theory, in cosmogony of blasphemies and beatitudes. The madness of synchronicity, the poison of repetitions
Zioła/ Herbs:
- Atropa Belladonna - dla głębokich oczu/ for profound eyes
- Lulek czarny/ Hyoscyamus niger - łąka powinna pozostać trująca/ the meadow should stay poisonous
- Róża ( The Rose )
Fantastycznie...!!!
OdpowiedzUsuńSfinks-zagadka sfinksa.Zawsze miałem jednolite skojarzenia,ale po zobaczeniu tego rysunku i odczuciu go,poleciałem.Naprawdę genialne.
OdpowiedzUsuńMuszę wrócić do tematu, bo sama tak tego nie odczuwam. Wydaje mi się zbyt mało "krwisty". im więcej prac popełniam, tym gorsza się czuję w tym co robię, ale to chyba dobrze, auto-przeświadczenie, że to, co wystawiam "jest cholernie dobre" to początek końca.
UsuńMam nadzieję że nie jesteś wampirem (mało"krwisty").A tak na poważnie uważam, że Sfinks jest dziełem dopowiedzianym i zostawia dużo przestrzeni odbiorcy.
OdpowiedzUsuńPewnie jestem ( każdy artysta musi mieć kogoś, kto mu uzupełnia niedobory energii). Dziękuję za komentarze. Potrzebowałam mentalnego podparcia
UsuńJa mam krew błękitną a wampiry piją wyłącznie czerwoną-jestem bezpieczny .
UsuńJuż od kilku dni przeglądam rysunki ,obrazy itp. związane ze Sfinksem.Temat jest rewelacyjny i stąd moje pytanie, czy możemy na ten temat wymienić poglądy.Pytam ,gdyż nie chcę nadużywać gościnności. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam. Pierwsze i chyba najtrwalsze skojarzenia mam z symbolistami: Khnopffem, Moreau, Tooropem, Franzem Stuckiem. Ten ostatni stworzył wg mnie najintymniejszą, mocno atawistyczną wersję, chodzi mi o przedstawienie leżącej na brzuchu kobiety. Patrzę na nią 'trzewiami", nie potrafię jej podzielić na kolejne warstwy, jest perfekcyjnie scalona. Lubię jeszcze Khnopffa, u którego wszystkie kobiety są sfinksami. Ciekawe, że jego muza na fotografiach nie jest tak demoniczna. Myślę, że mizoginizm zostawił dość mocny ślad w malarstwie modernistycznym, jeśli się mylę, proszę mnie sprostować. Ciekawym by było odkryć sfinksa z punktu widzenia sfinksa. Właśnie mam w głowie plan-)
UsuńMizoginizm-nie znałem tego pojęcia ,ale nie zgodziłbym się ponieważ nawet Malczewskiego musielibyśmy wraz z jego chimerami podciągnąć pod taką teorię.Moim zdaniem marzenia -niezrealizowane,bardziej tu pasują.Marzenia które wyprzedzają rzeczywistość.Owszem przeżyte traumy odzwierciedlają
Usuń"budowaną" postać ,ale przecież malując oni je pragną w miłosnej nienawiści , a to sądzę nie jest nienawiść.Często kobiety mówią "jak ja cię nienawidzę " i czy to jest nienawiść (znam to z opowiadań:)))
Trochę się zagalopowałem w tej miłosnej nienawiści.Może niektórzy.
UsuńChimery Malczewskiego to tylko emanacje pejzażu, uosobienia nastrojowości. Nie czuję ich jako symboli. To alegorie "polskości" (bardzo strawne powielane u Kolskiego, np. wizerunek śmierci wpisanej w krajobraz w Pograbku), coś jak kapliczki przydrożne. Ale mizoginizm był obecny u dekadentów. Może nie u Ibsena, ale wielu ówczesnych publicystów, z Przybyszewskim włącznie, cechy takowego przejawiało (poszukam przykładów w wolnej chwili).
Usuńnie myśle tu o czystej nienawiści, bardziej o podświadomej, sprowokowanej lękiem, personifikowanej demonami, wampirami, itp.
Zgadzam się odnośnie Malczewskiego,nie odczuwam go ,mimo że dawniej część obrazów działała na mnie.Kolskiego nie znam.Dekadentów bym nie łączył ze sfinksem.Moim zdaniem sfinks jest bezpośrednio powiązany z danym artystą, a nie z ideą.Bardziej jest podróżą artysty w nieznane, aczkolwiek cel jest znany -spotkanie z sfinksem ,a w zasadzie zmierzenie się z nim.Nieznane bo nikt z nim fizycznie się nie zmierzył, a jedynie w wyobrażni.Sądzę że każdy czuł się Edypem.
UsuńW malartwie Malczewskiego najmocniej drażni mnie kolor. Wydaje się rozmydlony, rozróżowiony, zorfioletyzowany, zbyt pastelowy. Ale może to efekt ekranu, pamiętam, że na żywo zarobił na mnie wrażenie. Może to była kwestia wieku. Nie zostaje nic, tylko zmierzyć się z nim ponownie, nos w obraz. Inna bajka to te wszystkie personifikacje, które o ile nie przeszkadzają mi w malarstwie np. Bouguereau, to tutaj stają się przaśne. Co do Kolskiego, ożywił malczewski pejzaż w kadrach, w tym wydaniu bardzo mi odpowiada, ale nie każdy pewnie polubi, więc nie próbuję polecać. I nie, nie.. absolutnie nie wiążę sfinksa z modernistami, po prostu poza egipskimi i mezopotamskimi wersjami (wolę mezopotamskie) to były pierwsze wyobrażenia, z jakimi się zetknęłam.
Usuńhttp://www.pinterest.com/cyc129/sphinx/
Usuńhttp://www.pinterest.com/pin/16184879885130074/
UsuńRozjechałem się z Malczewskim ,gdyż od wielu lat w sztuce odnajduję coś innego ,wciąż szukam.Trudno mi akceptować kolor M.ponieważ od wielu lat zauroczony jestem obrazami Vilhelma Hammershoi (dwie kreseczki nad o) .Potrzebuję czasem uciec od problemów i tam znajduję ciszę.Wydaje mi się, że również w tematyce sfinksa można znależć zawieszenie ,uciekając w zaczarowany świat i niekoniecznie krwisty.
UsuńZaskakujące-"odkryć s. z punktu widzenia s."Ofiara i kat.Sfinks bezwzględny ,ale kuszący potwór, pod częściową postacią kobiety(mitologia grecka) i uległy ,bezbronny mężczyzna nie mający żadnych szans(chyba że m.jest Edypem).Czy Sfinks nie ma żadnych uczuć, a wyłącznie instynkt ?Co widzi -Sfinks ,dlaczego uwodzi ofiarę?Może chce aby ofiara umierała w pełnej nieświadomości ,ale dlaczego,czy to zabawa?
OdpowiedzUsuńZ zabawą to chyba przesadziłem :)))
Usuńwg Hegla to "symbol samej symboliki". Maszyna metafizyczna zimna jak kosmologiczne determinizmy. Sfinks o którym myślę, został stworzony (a może "udoskonalony", czytaj sprowadzony do bardziej ludzkiej postaci) w epoce Schopenhauera, Freuda, Bergsona i emancypantek -). Patrzę na sfinksa jak na uosobienie kobiecości pojmowanej jako czysta elan vital, czyli zgodnie ze schematem modernistyczno-fatalistycznym, męskim oczami. Zerkać oczami kobiety jeszcze nie próbowałam, a sfinksowymi nawet nie śmiałam. Tak czy inaczej, wydaje się, że chcąc nie chcąc to temat na cykl, bo pojedyńczo nie ma nawet sensu próbować. Zobaczymy
UsuńBardzo łatwo wokół tematu w bagno wpaść -)
UsuńNo trudno ,ale jeżeli wpada się świadomie to mniej boli.
UsuńNie zapomnijmy o rzeżbie Hatshepsut (18 dynastia).Zaskakujące jest spojrzenie kobiety męskimi oczami(sorry).Ja nie potrafię patrzeć kobiecymi,nawet do głowy by mi to nie wpadło,mimo że istnieje pojęcie anima,które odbieram jako wizerunek kobiety,w psychice meżczyzny a nie jako pierwiastek kobiety w mężczyżnie ,co usiłują co niektórzy uogólnić :)
UsuńNo..przyznaję, poleciałam -). Pisałam, że zabagnić można się bardzo łatwo. Sprowadziłam do uogölnienia a tym samym do wersji trywialnej "męskie pole widzenia". To zła formuła: pisząc o spojrzeniu na sfinksa, z góry to spojrzenie deformowałam przywołując wersje symbolistów, a że w większości byli to osobnicy płci brzydszej, to zgeneralizowałam. Padam na rzęsy, mój błąd. Co do animy i animusa zgadzam się, to projekcje męsko-damskie, cienie doświadczeń.
UsuńGratuluję pomysłu odnośnie serii związanej ze sfinksem.Fakt jest ,że jest to trudna sprawa,ale nie dla kogoś kto ma tak duże doświadczenie w trudnych tematach(M.A.-L.),a więc sadzę że pomysł należałoby zrealizować.Ja nie czułbym się na siłach ,aby tak trudny temat dżwignąć,więc zostanę zupełnie z boczku , dopingując, co da mi dużo satysfakcji.Coś fajnego zaczyna się dziać.
UsuńZ gratulacjami proszę ostrożnie, nie mam pojęcia, co z tego wylezie, to, co pierwsze mam w głowie ( obrazy- idee jak neony) powiela sfinksowy element kobiecy, więc jest szansa, całkiem spora, że to schrzanię. Ale powalczę.
UsuńUwielbiam sumeryjskie brodate wersje z twarzami o kobieco-łagodnych rysach (to androgyniczne istoty). Link pinkowy dołączony do jednego z komentarzy nasycił mi oczy, dziękuję, szczególnie rzymska wersja przylgnęła mi do serca.
Znalazłam takie coś: Jane Connel, The silence of the sphinx. Oedipal error and the recovered answer to the riddle. Zamierzam dzisiaj postudiować, jak mnie czymś olśni, chętnie się podzielę.
Przez przywołany androgynizm z sefirotami hebrajskimi je kojarzę, nahalnie łączą mi się w amygdali -)
Przyznam szczerze ,że odnośnie ostatniego przeczytanego zdania "co nieco" (a nawet mocniej ) się pogubiłem.Muszę zaczerpnąć wiaderko wiedzy i odpowiedzieć sensownie, a wiec proszę o chwilę przerwy :)
UsuńPogubiłem się również odnośnie tekstu Jane Connel (tłumaczone na żywca)"Cisza sfinksa.Pomyłka kompleksu Edypa,odzyskana odpowiedż do zagadki"Czy logicznie można to odczytać-jakoś mi to się nie udaje''Milczenie sfinksa ''ok.-''Odzyskana odpowiedż do zagadki'' nie przemawia do mnie i mimo że ma sens , to brak uzasadnienia.''Pomyłka kompleksu Edypa''-nie może istnieć wskutek ludzkich i biologicznych norm odnośnie Edypa i jego matki.Powiązanie tego w całości i nadanie sensu jest skomplikowane lub niemożliwe,ale jest to wyłącznie moja opinia.Jutro postaram się odnieś do pozostałego tekstu.
UsuńNie potrafię jednak odnieść się do ostatniego zdania.Wiedza którą posiadam jest niewystarczająca ,aby połączyć mistykę z cechami psychicznymi i reakcjami wytworzonymi przez mózg.Tym sposobem czuję się jakbym został pożarty przez sfinksa :) Sefiroty hebrajskie są dla mnie zbyt obce, gdyż ocierałem się o buddyzm, który przyjmował rzeczy oczywiste bez sztywnej "obręczy".Mistycyzm i doktryny buddyzmu są bliższe mojej naturze.Coś mi się wydaje że jestem niereformowalny .
UsuńOdnośnie Sumerów poruszonych wcześniej- poczułem dotyk czasu minionego.Byłem zaprzyjażniony z Ikaryjczykiem i zostałem zaproszony na jego wesele.Patrząc na tańczące dziewczyny(niektóre b. ładne a taniec był w tradycyjnym kółeczku) dotarło do mnie, że już kiedyś to widziałem .Te same twarze ,figury,ten sam taniec.Tak widziałem to samo ,na starożytnych malowidłach-wazach, freskach.Jedyna różnica te wcześniejsze miały odkryte piersi.Szkoda że moda się zmieniła:)))
UsuńPrzeczytałam. I nie mam się czym podzielić, bo ta rozprawka nic nowego nie wnosiła. Mieszanka quasi feminizmu z krytyką Freuda. Co do sefirotów, myślę skokowo i intuicyjnie, i czasami rozmówcy gubią się , bo z każdego skojarzenia wysnuwam relacje i w pewnym momencie wątek główny pokrywa gęsta sieć intuitualiów/ intuitywów. rozpiszę się, tylko o czas proszę, bo mnie portret teraz męczy (to już pora, żeby do niego wrócić)
Usuńhttp://uploads3.wikiart.org/images/paul-delvaux/the-joy-of-life-1937.jpg
UsuńOdnośnie siatki myśli to taki urok ludzi ,którzy poznali konstrukcję rysunku.Ustawianie kierunków i tym sposobem siatki rysunku ,gdzie np. w rysowanej postaci ,palec lewej nogi musi się zgadzać z kierunkami wszystkich palców prawej reki ,które z kolei muszą się zgadzać z pozostałymi kierunkami ciała itd.powoduje potok myśli ,które niekoniecznie są zrozumiałe dla odbiorcy .Objawem ubocznym jest mówienie do siebie, bo przecież z kimś mądrym trzeba pogadać.:)))
UsuńKhnopff-zgadzam się całkowicie odnośnie jego sfinks-kobiet(ale ładnie to nazwałem :) .Jego modelka:zdjęcia nie oddają charakteru osoby obraz ,rysunek owszem.Swoją drogą miał ładną żonę.Mimo wszystko jego modelka mogła być demoniczna i pewnie była jego skrytym marzeniem(ale się zagalopowałem), a znając odrobinę życie podejrzewam,że psychicznie a może nawet fizycznie był daleko od żony skoro wciąż malował sfinkso-modelkę(język polski jest cudowny skoro można pisać takie dziwolągi).Najbardziej lubię jego rysunki ołówkiem.
OdpowiedzUsuńObsesyjność w przywoływaniu wizerunku tej samej kobiety jest u niego niesamowicie perwersyjna. Na plus
UsuńNie zgadzam się ze słowem perwersyjna.Obsesyjność tak,ale skoro miał "stabilny" wizerunek kobiety(przez całe życie )to nie do końca jestem przekonany, że obsesyjność jest100%.Słowo obsesja wydaje mi się zbyt mocne,mimo że jest właściwe.Khnopff był człowiekiem zamożnym ,sądzę że nie miał zbyt wiele problemów ,a więc malowanie (wciąż) kobiety -"sfinksa" było ucieczką od rzeczywistości ,której mógł nie akceptować lub żyć w dwóch światach równoległych akceptując oba.
UsuńUzupełnię moje słowa "której mógł nie akceptować''.Spotykałem ludzi b. bogatych którzy nie potrafili się znależć w pięknym lukrowanym pudełeczku.
UsuńPomijając temat-art.którym jestem zauroczony http://www.walpoth.com/
Usuńhttp://art-magique.blogspot.com/2011_04_01_archive.html Ten sam temat a różne spojrzenie.
OdpowiedzUsuńWracając do Khnopffa ,uważam że trochę był mimozą ,a poniekąd zadowolił się szablonem np.oczy, twarz.Uważam, że jeden obraz Stucka "Grzech" ,rozbija Khnopffa na kawałki.Oczywiście Stuck pracuje fatalnie- nierówno, tak jakby składał się z dwóch postaci, ale" Grzech" jest ponad(mówię o właściwej wersji)Prawdziwa Kobieta- Sfinks.Oglądając ten obraz i uruchamiając podświadomość można nabawić się nerwicy -i to spojrzenie węża: uff.
OdpowiedzUsuńhttp://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/51/Whore_of_Babylon.jpg
OdpowiedzUsuńhttp://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/3/32/Woman_of_Babylon_by_Durer.jpg
OdpowiedzUsuń