sobota, 7 marca 2009

list

Wśród starych szpargałów, znalazłam niewysłany list do M. sprzed lat niemalże 10...
A obok listu, stary cytat z "Gry w klasy" Cortazara :

"Kiedy ruszasz w wędrówkę po knajpach, dramat namiętności polega nie na tym, z kim wędrujesz, ale z kim się rozchodzisz"

Mam takich niewysłanych listów więcej, zwykle umarły, istnieją tylko, jako rzeczy, ten jeden, który postanowiłam przeczytać ma swoje 5 minut:

"Chodziliśmy nie szukając się, ale wiedząc, że chodzimy po to, żeby się znaleźć." O tak, ja właśnie po to kochałam wybiegać w szaleńczym porywie z domu, wypatrując na ulicy Twojego śladu. Po to, ta niedzielna wyprawa na dworzec. Przepraszam za ten policzek, tak naprawdę nie liczyłam na to, że tam będziesz, i że z nią. Szukałam tego, co mogło zostać.
Skąd tyle próżni w takim małym ciele z bujnym życiem osobistym? Dałeś mi tyle, ile wziąłeś. Teraz ciągle docierają do mnie "nowe"wiadomości, zza grobu gnębiąc mnie jakimś starym słowem od niechcenia, cytatem z pamiętnika. I nie ma już żaru, pożogi, ani nawet popiołu dla mnie. Nie podpalę się, a tylko płonąć potrzebuję.
"(...) gra polegała na wyławianiu tylko tego, co najbłahsze, ukryte, przebrzmiałe (...)" Cortazar był genialny. Gdy czytałam "Grę w klasy", gdy przerzucałam nerwowo kolejne kartki, chaotycznie biegając po książce od końca do początku, przez środek i znowu do końca, brak końca, brak magii, brak, brak i jeszcze raz brak mnie przeraził, zasmucił. Nie może nie być rozwiązania. Wydawało mi się, że grając, wszystko jest powtarzalne i do wycofania.
Ten brak w powieści był najważniejszy. Wszystko w krótkich fragmentach, strzępkach wspomnień, zdawkowe i lakoniczne. Dla mnie brak też jest ważny, szukam go intensywnie.
Czasem żałuję, że nie zapisuję już życia tak skrupulatnie i realistycznie jak kiedyś, chciałabym teraz móc przeczytać M. co robiliśmy razem, włącznie z przeżuwaniem współnych posiłków.
Boję się, że zostanie mi tylko wyłaniać powolutku i coraz mniej żywe skrawki z pamięci. Że zapomnę.
Zaczynasz mi znikać, rozpływasz się na moich oczach...."

I tak dalej, i tak dalej...Same takie truizmy wylewające się ze złamanego serduszka :-)
Bałam się, że nie zapamiętam tego, co czułam. Wczoraj ktoś mi przypomniał o tym, jak intensywnie odczuwamy. Zapomniałam. Chyba przeproszę się z szufladą pełną notatek i spróbuję zapamiętać z powrotem jak najwięcej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz