piątek, 1 października 2010

Lata/Years

Lata

Oni wchodzą jak zwierzęta z zewnętrznej
Przestrzeni ostrokrzewu gdzie kolce
Nie są myślą, którą się podniecam, jak Yogi,
Ale zielenią, ciemnością tak czystą
Oni zamarzają i są.

O Boże, nie jestem taka jak ty
W twojej pustej czerni,
Gwiazdy wbijają się wszędzie, głupie świecące konfetti.
Wieczność mnie nudzi,
Nigdy nie pożądałam jej.

Coś co kocham to
Tłok w ruchu . . .
Moja dusza umiera przed tym.

I kopyta koni,
Niezmiernie skotłowane.

I ty, wielki Zastoju . . .
Co w tym wielkiego!
Czy to tegoroczny tygrys , ten ryk przy drzwiach?
To jest Chrystus,
Przerażający

Odrobina Boga w nim
Umierający aby lecieć i wykonać to?
Krwawe jagody są sobą, bardzo spokojne.
Kopyta nie będą miały tego,
W błękitnej odległości syczą tłoki .

Years

They enter as animals from the outer
Space of holly where spikes
Are not thoughts I turn on, like a Yogi,
But greenness, darkness so pure
They freeze and are.
O God, I am not like you
In your vacuous black,
Stars stuck all over, bright stupid confetti.
Eternity bores me,
I never wanted it.
What I love is
The piston in motion . . .
My soul dies before it.
And the hooves of the horses,
There merciless churn.
And you, great Stasis . . .
What is so great in that!
Is it a tiger this year, this roar at the door?
It is a Christus,
The awful
God-bit in him
Dying to fly and be done with it?
The blood berries are themselves, they are very still.
The hooves will not have it,
In blue distance the pistons hiss.

Sylvia Plath

Tak się dzisiaj czuję. Her words ideal fit me today.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz