Kiedyś ( gdzieś ponad dwie dekady temu) dorwałam książkę, chyba z zakresu antropologii kultury, niestety nie pamiętam ani tytułu, ani autora, w książce tej było sporo poezji północnoamerykańskich indian i staroegipskiej. Były to wersy tak cholernie czyste w brzmieniu, ze pewnego dnia przyniosły mi imię, Htanghe. Ot tak wstałąm rano i je zapisałam. Zapomniałam o nim na lata całe, kiedy weszłam w wiek poważny i solidny ;-) Daimonion " objawił się" w starym, porozrywanym jutowym worku na nawóz, który ktoś porozsnuwał na stosie gałęzi. A jak go skończyłam i zaczęłam tego posta popełniać, to przypałętało się to imię z jakiejś zamkniętej studni
Mając naście lat natrafiłem na poezję staroegipską i byłem niesamowicie zaskoczony jej bliskoscią.Niestety, nigdy nie dotarłem do poezji indian,nie wiedziałem że istnieje ,myślałem że są tylko pieśni.(Ach!te ograniczenia w wiedzy :) ) Daimonion-w pierwszym momencie skojarzyłem z Jeżdżcami Apokalipsy,oczywiście błedne skojarzenie.Drugie skojarzenie z wiązką nerwów,równie absurdalne co pierwsze.Trzecie z czymś na kształt stworzenia, któremu należy nadać imię.Oczywiście i tym razem to co stworzyłaś jest bardzo osobiste.
Oczywiście że chodziło o pieśni ( uogólniłam, chylę kapelusza -)). Dobre poetyczne kąski w świetnym tłumaczeniu można znaleźć na blogu Jerome Rothenberga (pieśni indiańskie też) poemsandpoetics.blogspot.com, bardzo polecam. Daimonion jako słowo ( bez desygnatu) pojawił się pierwszy, głos wewnętrzny " dopasowałam" po czasie. Bardzo to po jungowsku w sumie -). Doświadczyłam osobliwości istnienia poprzez język, gdy nazwa wyprzedza znaczenie, a my stoimy jak wryci nie mogąc jej z niczym połączyć.Lubię zresztą te momenty, chociaż przyznam, że z dorosłością są coraz rzadsze.
Czy zauważyłaś? że nastepuje też odwrotność-zostają słowa bez znaczenia.Pozostają również słowa, które powoli zatracają swoje znaczenie, np.takie podstawowe jak filozof,poeta.Zaraz dojdę do pesymistycznych wniosków ,a tego nie chcę.Wolę poruszać się twoim "tropem" i odkrywać.Oczywiście gdy trochę się" poukładam",czyli znajdę chwilę czasu ,(a z tym mam coraz więcej problemów)to zagłebię się w powyższe pieśni indiańskie.Optymistycznie-do przodu :)
" Słowa, które powoli zatracają swoje znaczenie" - zatracanie znaczenia wcale nie musi być negatywne. Przecież to zacieranie granic postrzegania.Może dobrze stawać się słowem niż nim być. Sama nie wiem, bo chyba jestem w takim momencie odmieniania-zatracania )
Masz rację i cieszę się ze wróciłaś na "pas startowy".'Granice postrzegania"-ładnie to ujęłaś ,ale czasem myślę, że nie ma granic,że to tylko my je stwarzamy, a to nas ogranicza.Własnie to piszesz ujmując "zacieranie granic postrzegania" No tak .Ty coś piszesz ,ja w sumie pisze to samo,czyli obracam kota o 180 stopni i udaję że to moje wymysły.:)
Przez te dwa tygodnie nieżle oberwałem ,ale tak widocznie miało być. W międzyczasie przejrzałem dostępną "wiedzę" indiańską i jestem mniej mądry niż przedtem :)Nie jestem w stanie poruszać się ich tokiem myślenia,mogę jedynie ich twórczość odczuć.Swego czasu zaliczałem muzea z twórczością indian ,kolekcjonowałem pieśni ,zwiedzałem miejsca gdzie dawniej żyli i w Kanadzie pracowałem (niedługo) z "prawdziwym" indianinem.Niedługo, bo pewnego dnia zniknął.Aby ich zrozumieć trzeba się złączyć z tamtejszą przyrodą,porami roku.Także odpadam ,aby dyskutować na temat pieśni indian :)
Te dwa tygodnie to szpital,gdzie dowiaduję się że najblizsza mi osoba w rodzinie ma przed sobą najwyzej pół roku życia ,a dodatkowo muszę zajmować się drugą najbliższą osobą 24 godz na dobę,ale niezależnie od wszystkiego daję radę.
Dziękuję, że się ze mną podzieliłeś. Nie mogę napisać, że rozumiem,bo nawet, jeśli tak, to nie. Cieszę się, że mimo to pozostajesz " cały i zdrowy ", czyli można i trzeba dawać radę, dziękuję.
Cieszę się, że tak piszesz. Bałam się, że jestem totalnym intelektualnym kaleką ( bo jestem ), bo czuję, nie racjonalizuję i nawet , gdy czytam, za cholerę nie potrafię przytoczyć w inteligentny, błyskotliwy sposób ksiązkowych " blików", memłam tylko wokół czegoś tak ogólnego jak wrażenie. Chciałam tylko napisać, że zgadzam sie z powyższym od czubkla kapelusza po pięty
Noticing how many of my dreams are lost, I stop myself demanding too much water from the mirage. I confess I have grown tired of long dreams that take me back to the point where they begin and I end, without us ever meeting in the morning. I will make my dreams from my daily bread to avoid disappointment. For dreaming is not seeing the unseen, in the form of an object of desire, but not knowing you are dreaming. However, you have to know how to wake up. Waking up is when the real arises from the imaginary in a revised version, when poetry returns safely from the heavenly realms of elevated language to an earth that doesn’t resemble its poetic image. Can I choose my dreams, so that I do not dream of the unattainable, so that I become a different person who dreams that he can tell the difference between a live man who thinks he is dead and a dead man who thinks he is alive? I am alive, and when I’m not dreaming I say: ‘I didn’t dream, and it did me no harm.’"
Spróbuję się odnieść do powyższego tekstu i autora subiektywnie.Nie do końca jestem przekonany do autora tekstu ,ponieważ jako Palestyńczyk (moim zdaniem)zaczął "stroić się w cudze piórka",ale możemy to też rozpatrywać ,iż wniósł się ponad podziały . Wracając do powyższego to nie przekonał mnie tekst ,który jest chwiejny poprzez mieszanie realizmu z marzeniem.Oczywiście jest szczery ,także z wątkiem autobiografi( stracona miłośc)"i ja kończę bez nas ,nigdy nie spotkawszy się nad ranem" ,ale od poety-prozaika oczekuję parcia w góre ,a nie w dół-"obudzenie następuje kiedy realność powstaje z marzeń w odwróconej wersji","będę lepić marzenia z codziennego chleba aby uniknąć rozczarowań","Czy żyję?Odpowiadam-kiedy nie marzę" Zakończę "poetyckim zdaniem"(poprawną polszczyzną)-Więcej marzenizmu niż realizmu!Mam nadzieję że nie zawsze bierzesz mnie na poważnie :)
Uzupełnię powyższy tekst.Dla mnie wyznacznikiem literatury jest Odyseja Homera,stąd często podchodzę do pozostałej krytycznie.Nie zaprzeczę że podejście w ten sposób jest niewłaściwe ,ale każdy ma swoje wady ,a to jedna z nich :)
Wspaniale że wróciłaś "na tarczy".Nie wiem co znaczy imię Htanghe.Spróbuję się odnieść do powyższego, ale muszę zrobić to "na spokojnie".
OdpowiedzUsuńKiedyś ( gdzieś ponad dwie dekady temu) dorwałam książkę, chyba z zakresu antropologii kultury, niestety nie pamiętam ani tytułu, ani autora, w książce tej było sporo poezji północnoamerykańskich indian i staroegipskiej. Były to wersy tak cholernie czyste w brzmieniu, ze pewnego dnia przyniosły mi imię, Htanghe. Ot tak wstałąm rano i je zapisałam. Zapomniałam o nim na lata całe, kiedy weszłam w wiek poważny i solidny ;-) Daimonion " objawił się" w starym, porozrywanym jutowym worku na nawóz, który ktoś porozsnuwał na stosie gałęzi. A jak go skończyłam i zaczęłam tego posta popełniać, to przypałętało się to imię z jakiejś zamkniętej studni
UsuńMając naście lat natrafiłem na poezję staroegipską i byłem niesamowicie zaskoczony jej bliskoscią.Niestety, nigdy nie dotarłem do poezji indian,nie wiedziałem że istnieje ,myślałem że są tylko pieśni.(Ach!te ograniczenia w wiedzy :) ) Daimonion-w pierwszym momencie skojarzyłem z Jeżdżcami Apokalipsy,oczywiście błedne skojarzenie.Drugie skojarzenie z wiązką nerwów,równie absurdalne co pierwsze.Trzecie z czymś na kształt stworzenia, któremu należy nadać imię.Oczywiście i tym razem to co stworzyłaś jest bardzo osobiste.
OdpowiedzUsuńOczywiście że chodziło o pieśni ( uogólniłam, chylę kapelusza -)). Dobre poetyczne kąski w świetnym tłumaczeniu można znaleźć na blogu Jerome Rothenberga (pieśni indiańskie też) poemsandpoetics.blogspot.com, bardzo polecam.
UsuńDaimonion jako słowo ( bez desygnatu) pojawił się pierwszy, głos wewnętrzny " dopasowałam" po czasie. Bardzo to po jungowsku w sumie -). Doświadczyłam osobliwości istnienia poprzez język, gdy nazwa wyprzedza znaczenie, a my stoimy jak wryci nie mogąc jej z niczym połączyć.Lubię zresztą te momenty, chociaż przyznam, że z dorosłością są coraz rzadsze.
"Najpierw było słowo"-Rozpatrując w ten sposób dochodzimy do sedna tworzenia.
OdpowiedzUsuńCzy zauważyłaś? że nastepuje też odwrotność-zostają słowa bez znaczenia.Pozostają również słowa, które powoli zatracają swoje znaczenie, np.takie podstawowe jak filozof,poeta.Zaraz dojdę do pesymistycznych wniosków ,a tego nie chcę.Wolę poruszać się twoim "tropem" i odkrywać.Oczywiście gdy trochę się" poukładam",czyli znajdę chwilę czasu ,(a z tym mam coraz więcej problemów)to zagłebię się w powyższe pieśni indiańskie.Optymistycznie-do przodu :)
OdpowiedzUsuń" Słowa, które powoli zatracają swoje znaczenie" - zatracanie znaczenia wcale nie musi być negatywne. Przecież to zacieranie granic postrzegania.Może dobrze stawać się słowem niż nim być. Sama nie wiem, bo chyba jestem w takim momencie odmieniania-zatracania )
UsuńMasz rację i cieszę się ze wróciłaś na "pas startowy".'Granice postrzegania"-ładnie to ujęłaś ,ale czasem myślę, że nie ma granic,że to tylko my je stwarzamy, a to nas ogranicza.Własnie to piszesz ujmując "zacieranie granic postrzegania" No tak .Ty coś piszesz ,ja w sumie pisze to samo,czyli obracam kota o 180 stopni i udaję że to moje wymysły.:)
UsuńPiszę automatycznie, a ty to szlifujesz. I coś z tego się potrafi wydobyć. Zdrówko)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNiechcący wbiłem poprzedni komentarz podwójnie-stąd usunięcie :)))))
OdpowiedzUsuńPrzez te dwa tygodnie nieżle oberwałem ,ale tak widocznie miało być. W międzyczasie przejrzałem dostępną "wiedzę" indiańską i jestem mniej mądry niż przedtem :)Nie jestem w stanie poruszać się ich tokiem myślenia,mogę jedynie ich twórczość odczuć.Swego czasu zaliczałem muzea z twórczością indian ,kolekcjonowałem pieśni ,zwiedzałem miejsca gdzie dawniej żyli i w Kanadzie pracowałem (niedługo) z "prawdziwym" indianinem.Niedługo, bo pewnego dnia zniknął.Aby ich zrozumieć trzeba się złączyć z tamtejszą przyrodą,porami roku.Także odpadam ,aby dyskutować na temat pieśni indian :)
OdpowiedzUsuńco znaczy " nieźle oberwałeś" jeśli mogę spytać? -)
UsuńTe dwa tygodnie to szpital,gdzie dowiaduję się że najblizsza mi osoba w rodzinie ma przed sobą najwyzej pół roku życia ,a dodatkowo muszę zajmować się drugą najbliższą osobą 24 godz na dobę,ale niezależnie od wszystkiego daję radę.
UsuńDziękuję, że się ze mną podzieliłeś. Nie mogę napisać, że rozumiem,bo nawet, jeśli tak, to nie. Cieszę się, że mimo to pozostajesz " cały i zdrowy ", czyli można i trzeba dawać radę, dziękuję.
UsuńUzupełnię -to tak jak rozmawiać o sztuce Aborygenów.Można ją kochać ,zachwycać się,układać na jej podstawie różne opowieści,ale rozumieć?
OdpowiedzUsuńCieszę się, że tak piszesz. Bałam się, że jestem totalnym intelektualnym kaleką ( bo jestem ), bo czuję, nie racjonalizuję i nawet , gdy czytam, za cholerę nie potrafię przytoczyć w inteligentny, błyskotliwy sposób ksiązkowych " blików", memłam tylko wokół czegoś tak ogólnego jak wrażenie. Chciałam tylko napisać, że zgadzam sie z powyższym od czubkla kapelusza po pięty
UsuńMahmoud Darwish zawsze daję radę)
UsuńNoticing how many of my dreams are lost, I stop myself demanding too much water from the mirage. I confess I have grown tired of long dreams that take me back to the point where they begin and I end, without us ever meeting in the morning. I will make my dreams from my daily bread to avoid disappointment. For dreaming is not seeing the unseen, in the form of an object of desire, but not knowing you are dreaming. However, you have to know how to wake up. Waking up is when the real arises from the imaginary in a revised version, when poetry returns safely from the heavenly realms of elevated language to an earth that doesn’t resemble its poetic image. Can I choose my dreams, so that I do not dream of the unattainable, so that I become a different person who dreams that he can tell the difference between a live man who thinks he is dead and a dead man who thinks he is alive? I am alive, and when I’m not dreaming I say: ‘I didn’t dream, and it did me no harm.’"
OdpowiedzUsuń—Mahmoud Darwish, i did not dream
Spróbuję się odnieść do powyższego tekstu i autora subiektywnie.Nie do końca jestem przekonany do autora tekstu ,ponieważ jako Palestyńczyk (moim zdaniem)zaczął "stroić się w cudze piórka",ale możemy to też rozpatrywać ,iż wniósł się ponad podziały . Wracając do powyższego to nie przekonał mnie tekst ,który jest chwiejny poprzez mieszanie realizmu z marzeniem.Oczywiście jest szczery ,także z wątkiem autobiografi( stracona miłośc)"i ja kończę bez nas ,nigdy nie spotkawszy się nad ranem" ,ale od poety-prozaika oczekuję parcia w góre ,a nie w dół-"obudzenie następuje kiedy realność powstaje z marzeń w odwróconej wersji","będę lepić marzenia z codziennego chleba aby uniknąć rozczarowań","Czy żyję?Odpowiadam-kiedy nie marzę" Zakończę "poetyckim zdaniem"(poprawną polszczyzną)-Więcej marzenizmu niż realizmu!Mam nadzieję że nie zawsze bierzesz mnie na poważnie :)
OdpowiedzUsuńUzupełnię powyższy tekst.Dla mnie wyznacznikiem literatury jest Odyseja Homera,stąd często podchodzę do pozostałej krytycznie.Nie zaprzeczę że podejście w ten sposób jest niewłaściwe ,ale każdy ma swoje wady ,a to jedna z nich :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń