poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Colours

 Nie pamiętam słodyczy pasteli. Landrynkowe kwiaty zamieniłam na te z hioscyjaminą, atropiną, skopolaminą.


 W dzieciństwie najmocniej przebijającym kolorem była czerń - powlekająca najciemniejsze punkty pokoju przebiegłym, tańczącym światłem budzącym potwory, paraliżującą świadomością martwych ciał pod ścieżkami cmentarza, pukającymi nocą w szybę wspomnieniami dziadków, przygaszonym i niezrozumiałym poczuciem winy, pokrywającym wszystko pyłem brudu. Gdy dojrzewałam, wszystko, co szeptało z mojej krwi stało się drugim kolorem. Czerń i soczysty cynober złączone, stawały się ziemią, korzeniami, warstwą zmurszałych liści, lasem. Od tego czasu pragnienie jest lasem - gdy się kocham, zamykam w sobie korony drzew, krzyczące ptaki i wszystkie podziemne rzeki ognia, którymi las się karmi. Zamykam oczy.

 Indygo opanowało moje spektrum dość późno, po narodzinach córek. Zasnuło wszystkie inne odcienie, pożarło czerń. Potężne i majestatyczne wije się we mnie leniwą wstęgą tęsknoty i zatopioną dzikością czerwieni. Przyniosło soczystość na truchle barw pierwotnych, majową zieleń, burze pachnące chlorofilem, żale i cudowne momenty pewności. Czasami wyrzuca na brzeg resztki zapomnianych zwierząt, czasem zbutwiałe gałęzie. Gdy drąży mnie spokojnym nurtem, zarasta magentą, obsypuje nią brzegi, zakwita i niemal zastyga. Od czasu do czasu serwuje mi małe końce świata połykając jak jakieś prastare bóstwo wszystko, co wykarmiło.

 Dzisiaj jednak moja kobiecość jest taflą magenty, rozcieńczoną atropiną starego świata.Do dotykania, zapominania, spalania się.


 Bez landrynkowej słodyczy.

I don`t remember a sweetness of pastels. I exchanged candy coloured flowers for these with hyoscyamine, atropine, scopolamine. 

 In my childhood, the most pervasive colour was blackness - covering the darkest points of my room with sneaky, dancing light, which woke up monsters, crippling with the awareness of dead bodies under paths of cemetery, knocking on the windshields with grandparents memories, with dim and incomprehensible guiltiness occulting all with a dirty dust. During puberty, all, what whispered from my blood became a second colour. Blackness and luscious vermilion fused, transubstantiated into soil, into roots, into stratum of mouldy leaves, into the forest. For then, my desire is the forest - when i make love, i lock inside treetops, crying birds and subterranean, fiery rivers nourishing the trees. I close my eyes.

 Indigo subdued my spectrum quite late, after birth of my daughters. It enveloped rest of shades, devoured the blackness. Tremendous and majestic lemniscus of longing wriggles indolently inside of me with submerged red wildness. It brought mellowness instead of primary colours`corpse, may verdure, storms scented of chlorophyll, regrets and miraculous moments of certitude. Sometimes, it strands debris of forgotten animals, sometimes decayed branches. When it hollows me with its calm current, at time to time it overgrows with magenta, lavishing shores, blossoming and almost congealing. At time to time it serves me little doomsdays, swallowing like primeval deity all, what it reared. 

Today yet, my femininity is a surface of magenta, diluted atropine of old world. To touch, to forgetting, to burn.


Without candy coloured cuteness.

sepia, biała pastela i węgiel na papierze 50x70 cm/ sepia, white chalk and charcoal on paper, 50x70 cm

2 komentarze:

  1. piękna praca...
    kolor budzi się w nas i jak czas dojrzewa -zamiera, rozkiwta czasem wstaje się ospale...jest zegarem czasu nas samych...i pięknie że jest :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy raz tak totalnie "uległam" kolorom, gdy byłam w ciąży. Nie wspomniałam tutaj o tym krótkim paskowano-zielonym etapie, ponieważ trwał zbyt krótko i zniknął tak gwałtownie jak się pojawił. Uświadomił mi za to, jak mocna jest nić między naszą fizjologią a tym, co nazywamy duszą

      Dziękuję

      Usuń