sobota, 24 grudnia 2011
środa, 21 grudnia 2011
I znowu warstwy/ and again layers
Ostatnie warstwy przed dodaniem koloru. Złota ochra na zieleni ciała i biel.
Last layers before colour. Gold ochre on body`s green and white.
środa, 14 grudnia 2011
Następne warstwy/ next layers
Karminowa imprimitura, podkład świetlny bielą. Uczę się cierpliwości )
Carmine imprimiture. highlights with white. I learn how to be patient )
czwartek, 8 grudnia 2011
Majaczy nowe/ The new is looming
Z samego środka depresyjnej ciszy, która o mało mnie nie pożarła, szkic do podmalówki. tak, tak, wreszcie chwytam się olejów ). Tusz, płótno, format 80x120 cm, tytuł wciąż nieznany, anatomia ledwo liźnięta.
From the deep middle of depressive silence, which almost devoured me, a sketch for oil ground. yes, yes, finally i started with oils ). Ink, canvas, size 80x120 cm, still without title, anatomy barely touched.
sobota, 22 października 2011
Między ciszą/ Between the silence
Potrzebuję odpoczynku. Regenerują mnie takie błahostki. Bezpieczne alkaloidy, łagodne bezporuszenia
I need a rest. Such trifles regenerate me. Safe alkaloids, mild withoutmovements
I need a rest. Such trifles regenerate me. Safe alkaloids, mild withoutmovements
piątek, 2 września 2011
czwartek, 11 sierpnia 2011
List miłosny/ Love letter
Trudno opisać zmianę, jaką wniosłeś w me życie.
Jeśli teraz żyję, przedtem byłam jak martwa,
Choć jak kamień nic sobie z tego nie robiłam
Trwając w miejscu zgodnie ze zwyczajem.
Nie przesunąłeś mnie o cal, wcale nie —
Ani nie zostawiłeś mnie, bym ku niebu wzniosła znów
Małe ślepe oko, oczywiście bez nadziei,
Że ujrzę tam błękit lub gwiazdy.
To nie było tak. Powiedzmy, spałam. Jakiś wąż
Skrył się wśród czarnych skał niczym czarny głaz
W białej szczelinie zimy — —
Podobnie jak mych bliźnich nie cieszył mnie
Widok miliona doskonale wyrzeźbionych
Twarzyczek spadających wciąż, by stopić
Moje lico z bazaltu. One rozpłynęły się w łzach
Jak aniołowie opłakujący tępotę ludzkiej natury,
Lecz to nie przekonało mnie, a łzy zamarzły.
Każda martwa głowa wdziała przyłbicę z lodu.
A ja spałam jak zgięty palec.
Wpierw zobaczyłam przejrzyste powietrze
I krople zamknięte unoszące się w rosie
Przezroczyste jak duchy. Stos obojętnych
Kamieni leżał dokoła mnie.
Nie wiedziałam co z nimi począć.
Lśniłam łuskami miki i odwijałam się,
By niczym jakaś ciecz wypłynąć
Spomiędzy ptasich nóg i roślinnych łodyg.
Nie dałam się oszukać. Poznałam cię od razu.
Drzewo i kamień błyszczały bez cienia.
Moje długie palce stały się przejrzyste jak szkło,
Zaczęłam pączkować jak marcowa gałąź
Ręką i nogą, ręką i nogą.
Od kamienia ku chmurze, tak właśnie wstępowałam.
Teraz przypominam jakiegoś boga,
Gdy tak wzlatuję w powietrze w mym duchowym przebraniu
Czysta jak szyba z lodu. To prawdziwy dar.
Sylvia Plath
Not easy to state the change you made.
If I'm alive now, then I was dead,
Though, like a stone, unbothered by it,
Staying put according to habit.
You didn't just toe me an inch, no--
Nor leave me to set my small bald eye
Skyward again, without hope, of course,
Of apprehending blueness, or stars.
If I'm alive now, then I was dead,
Though, like a stone, unbothered by it,
Staying put according to habit.
You didn't just toe me an inch, no--
Nor leave me to set my small bald eye
Skyward again, without hope, of course,
Of apprehending blueness, or stars.
That wasn't it. I slept, say: a snake
Masked among black rocks as a black rock
In the white hiatus of winter--
Like my neighbors, taking no pleasure
In the million perfectly-chiseled
Cheeks alighting each moment to melt
My cheek of basalt. They turned to tears,
Angels weeping over dull natures,
But didn't convince me. Those tears froze.
Each dead head had a visor of ice.
Masked among black rocks as a black rock
In the white hiatus of winter--
Like my neighbors, taking no pleasure
In the million perfectly-chiseled
Cheeks alighting each moment to melt
My cheek of basalt. They turned to tears,
Angels weeping over dull natures,
But didn't convince me. Those tears froze.
Each dead head had a visor of ice.
And I slept on like a bent finger.
The first thing I saw was sheer air
And the locked drops rising in a dew
Limpid as spirits. Many stones lay
Dense and expressionless round about.
I didn't know what to make of it.
I shone, mica-scaled, and unfolded
To pour myself out like a fluid
Among bird feet and the stems of plants.
I wasn't fooled. I knew you at once.
The first thing I saw was sheer air
And the locked drops rising in a dew
Limpid as spirits. Many stones lay
Dense and expressionless round about.
I didn't know what to make of it.
I shone, mica-scaled, and unfolded
To pour myself out like a fluid
Among bird feet and the stems of plants.
I wasn't fooled. I knew you at once.
Tree and stone glittered, without shadows.
My finger-length grew lucent as glass.
I started to bud like a March twig:
An arm and a leg, an arm, a leg.
From stone to cloud, so I ascended.
Now I resemble a sort of god
Floating through the air in my soul-shift
Pure as a pane of ice. It's a gift.
My finger-length grew lucent as glass.
I started to bud like a March twig:
An arm and a leg, an arm, a leg.
From stone to cloud, so I ascended.
Now I resemble a sort of god
Floating through the air in my soul-shift
Pure as a pane of ice. It's a gift.
piątek, 29 lipca 2011
czwartek, 14 lipca 2011
G29-38
moje serce jak wróbel biały karzeł widma fal i odblaski w pulsującej przestrzeni rozłożonej na mgławice
my heart like sparrow white dwarf spectrums and reflections in pulsating space dispersed on nebulas
czwartek, 30 czerwca 2011
odwróć się/turn back
wiesz, że gdy rodziły się dziewczynki, wplątała mi się we włosy ćma?
zmierzchnica trupia główka zwabiona jarzeniówkami. pomyślałam o śmierci. właśnie wtedy, gdy mi ją wyplątywano, a pierwsza para oczu wbijała się w moje świdrującą czernią.
pamiętam, że śniło mi się morze, bez horyzontu, niespokojne falami świdrującymi jak te pierwsze oczy ze mnie. nie wiem, dlaczego te słowa tutaj. przyszły tak bardzo samodzielne.
you know, that when girls were born, the moth entangled between my hairs?
Acherontia atropos lured by fluorescent light. i thought about death. just when they disentangled it,
and the first pair of eyes was gazing into mine with penetrating blackness.
i remember, that i dreamt about sea, without horizon, with the restless waves like these first too alive eyes.
i don` t know, why i put these words here. they came to me so very independent
piątek, 17 czerwca 2011
Ścieżka/The Path
czekają cię ciągi wyschniętych źródeł
męczące wycieczki-ucieczki
punkty, gdy jesteś blisko
sequences of dried sources will wait for you
tiring trips-escapes
points, when you are so close
wtorek, 7 czerwca 2011
Dead Lands
zabiłam wszystkie zwierzęta
zakopałam je żywcem leżą teraz
w uśpionym Forum Romanum
w Mariana Trench
czasami sączą się lepką rzeką
gdy błyska ich zimne światło
łypie okiem
i przyciąga spragnionych zimnego światła
fale sejsmiczne tam nie docierają
rozbijają się w nieciągłości Lehmanna
której pozwalam dotykać
i przez którą pragnę cię przepuścić
do słodkiej stęchlizny
Forum Romanum
i killed all my animals
i buried them alive they are now
in the sleeping Forum Romanum
in Mariana Trench
sometimes they oozes a sticky river
when their cold light flashes
glances its eyes
and attracts all thirsty of cold light
seismic waves don`t reach there
they crash in Lehmann discontinuity
which i allow to touch
and through which i desire to let you in
towards the sweet mustiness
of Forum Romanum
Etykiety:
priwat,
rysunek/ drawing,
wierszydło/lah-di-dah
czwartek, 2 czerwca 2011
dead lands
pamięć dzikich zwierząt
hoduje w nas jakiś niepokój
wypłowiałą opowieść
o martwych ziemiach
chcę skrawki jałowości złapać na kartkę
słowa wytatuowały mi się w głowie
the memory of wild creatures
raises in us some kind of disquiet
the fading tale
about dead lands
i want to catch on paper the shreds of aridity
words tattooed in my mind
hoduje w nas jakiś niepokój
wypłowiałą opowieść
o martwych ziemiach
chcę skrawki jałowości złapać na kartkę
słowa wytatuowały mi się w głowie
the memory of wild creatures
raises in us some kind of disquiet
the fading tale
about dead lands
i want to catch on paper the shreds of aridity
words tattooed in my mind
Nova Gutierrez |
Linda Litteral |
Richard Lewer |
Suzzan Blac |
niedziela, 29 maja 2011
restricted area
Muszę pokończyć stare prace, z góry przepraszam za powtarzalność/ I have to finish my old works, i apologise for repeatability
UWAGA, NIE ODKLEJAĆ !.
uprzejmie prosimy dotykać
ATTENTION, DON`T UNSTICK !
please touch kindly
piątek, 27 maja 2011
not lah-di-dah
nie jestem artystą ale nic innego nie potrafię
jestem powtarzalna do bólu
otwieram się trywialnie
rozpuszczam zaskakująco szybko
grzecznie odpowiadam na pytania
refleksje przeze mnie nie przepływają
zatrzymuje je geste płótno zasłony
wiec o kondycji polskiej kultury
nie można ze mną konwersować
o błyskotliwości mogę tylko pomarzyć
concept arty nie są mi przeznaczone
nie mam zaplecza a to co mi zostało jest
nieprzyjemne i ciężkie
poznałam wiele z tych rzeczy
których nie chcielibyście poznać
czasami mam dość
przepraszam
i am not an artist but i can`t nothing else
i am painfully repetitive
i open myself trivial
i dissolve surprisingly fast
i answer questions politely
reflexions don`t flow through me
the dense canvas of my curtain keeps them outside
so you will not able to converse with me
about the condition of polish culture
i may only dream about the brilliance
concept art is not intended for me
i have no background and that, what has left
is unpleasant and heavy
i met a lot of these things
about which you don`t want to know
sometimes i have had enough
sorry
jestem powtarzalna do bólu
otwieram się trywialnie
rozpuszczam zaskakująco szybko
grzecznie odpowiadam na pytania
refleksje przeze mnie nie przepływają
zatrzymuje je geste płótno zasłony
wiec o kondycji polskiej kultury
nie można ze mną konwersować
o błyskotliwości mogę tylko pomarzyć
concept arty nie są mi przeznaczone
nie mam zaplecza a to co mi zostało jest
nieprzyjemne i ciężkie
poznałam wiele z tych rzeczy
których nie chcielibyście poznać
czasami mam dość
przepraszam
i am not an artist but i can`t nothing else
i am painfully repetitive
i open myself trivial
i dissolve surprisingly fast
i answer questions politely
reflexions don`t flow through me
the dense canvas of my curtain keeps them outside
so you will not able to converse with me
about the condition of polish culture
i may only dream about the brilliance
concept art is not intended for me
i have no background and that, what has left
is unpleasant and heavy
i met a lot of these things
about which you don`t want to know
sometimes i have had enough
sorry
piątek, 20 maja 2011
Alizaryna/Alizarin
o niepewności szeptanych potrzeb.
to, co widzę na pewno, to alizarynowa rysa na tafli złota.
jest z Ciebie, i we mnie, i przede mną.
zawstydza niepokojem pragnień.
chowa twarz strumieniem możliwości.
aspekty do pocięcia. do poskładania.
do rozebrania.
mam nadzieję, że się nie pogubisz.
this work is about looking for, about the illegibility of entanglements. about the distance of touches.
about the uncertainty of whispered needs.
this, what i see certain, is the alizarin crack on the tafle of gold.
it is from you, and in me, and in front of me.
it makes me shy with its anxiety of desires.
it hides my face in the stream of possibilities.
facets to be cut. to compose.
to undress.
i hope, you will not lost
czwartek, 19 maja 2011
wtorek, 10 maja 2011
Tafla/The Tile
dzisiaj lżej / today lighter
odbicie nie wygląda tak potwornie. szyk przestawny. lustro w miejscu nieba. związanie w miejsce światła. ciemny kokon lasu w lśniącą kontynuację ciała. odwróć mnie o 180 stopni. zza drzew wyjdą wszystkie lęki. odwracaj tak długo, aż zapomnę, że są jakieś strony
mechanika wrastania, dynamika światła
odbicie nie wygląda tak potwornie. szyk przestawny. lustro w miejscu nieba. związanie w miejsce światła. ciemny kokon lasu w lśniącą kontynuację ciała. odwróć mnie o 180 stopni. zza drzew wyjdą wszystkie lęki. odwracaj tak długo, aż zapomnę, że są jakieś strony
mechanics of ingrowth, dynamics of light
the reflection doesn`t look so horrible. inversion. the mirror in place of the sky, the bound in place of the light. dark forest turns into the glittering cocoon of body continuation. turn me around 180 degrees. there will come out all fears behind the trees. turn me around as long, until i forget, that there are some sides
poniedziałek, 9 maja 2011
Rosaliae
ceremonia ciała
śnieżna łaska przejrzystości - narodziny ogrodu
perła edenu - uniesienie spełnienia
dzika dzika krew
pocałunki pod różą
ceremony of the body
snow grace of lucidity - the birth of the garden
the pearl of Eden - ecstasy of accomplishment
wild wild blood
kisses under the rose
Etykiety:
priwat,
rysunek/ drawing,
wierszydło/lah-di-dah
wtorek, 26 kwietnia 2011
poprzez/through
poprzez terminal w mojej głowie
prześwituje ku mnie
wizja twojej twarzy
a raczej
cień twoich oczu
właśnie zabłysnął
gdy znalazł moje
których potrafię dotknąć
twoim zapachem skróconym o kilometry dróg
i przechowywanym w Homerze
forma twoich pleców odciska ślad pod moimi,
łączę się z jej widmem,
drżę
dotknięta
twoim oddechem
wydychanym moimi płucami
bez papierosów
z pyłkami jabłoni
zebrałam kilka
wyślę ci moje płuca
usta będące opuszkami palców
zamykają mnie świętym spazmem
kłądę je na twoje kolana
gdy piszę że je kładę
Through the terminal in my head
the vision of your face
shines towards my face
maybe rather
the shadow of your eyes
just shone
after it found my eyes
which i can touch
with your smell shortened of kilometers of roads
and kept in Homer
the form of your back imprints the trace under my back
i binds with its spectrum
trembling
touched by your breath
exhaled by my lungs
without cigarettes
with pollen of apples
i pick up a few
to send you my lungs
the mouth being fingertips
closed me in sacred spasm
i put them on your knees
when i write that i put them
prześwituje ku mnie
wizja twojej twarzy
a raczej
cień twoich oczu
właśnie zabłysnął
gdy znalazł moje
których potrafię dotknąć
twoim zapachem skróconym o kilometry dróg
i przechowywanym w Homerze
forma twoich pleców odciska ślad pod moimi,
łączę się z jej widmem,
drżę
dotknięta
twoim oddechem
wydychanym moimi płucami
bez papierosów
z pyłkami jabłoni
zebrałam kilka
wyślę ci moje płuca
usta będące opuszkami palców
zamykają mnie świętym spazmem
kłądę je na twoje kolana
gdy piszę że je kładę
Through the terminal in my head
the vision of your face
shines towards my face
maybe rather
the shadow of your eyes
just shone
after it found my eyes
which i can touch
with your smell shortened of kilometers of roads
and kept in Homer
the form of your back imprints the trace under my back
i binds with its spectrum
trembling
touched by your breath
exhaled by my lungs
without cigarettes
with pollen of apples
i pick up a few
to send you my lungs
the mouth being fingertips
closed me in sacred spasm
i put them on your knees
when i write that i put them
wtorek, 12 kwietnia 2011
Pedro Salinas
Znalazłam tylko angielskie wersje. Warto
Wake up. Day calls you
to your life: your duty.
And to live, nothing more.
Root it out of the glum
night and the darkness
that covered your body
for which light waited
on tiptoe in the dawn.
Stand up, affirm the straight
simple will to be
a pure slender virgin.
Test your bodys metal.
cold, heat? Your blood
will tell against the snow,
or behind the window.
The colour
in your cheeks will tell.
And look at people. Rest
doing no more than adding
your perfection to another
day. Your task
is to carry your life high,
and play with it, hurl it
like a voice to the clouds
so it may retrieve the light
already gone from us.
That is your fate: to live
Do nothing.
Your work is you, nothing more.
When you chose me—
love chose—
I came out of the great anonymity
from everyone, from nothing.
Till then
I was never taller than
the sierras of the world.
I never sank deeper
than the maximum
depths marked out
on maritime charts.
And my gladness was
sad, as small watches are
without a wrist to fasten to,
without a winding crown, stopped.
But when you said: you,
to me, yes, to me singled out,
I was higher than stars,
deeper than coral.
And my joy
began to spin, caught
in your being, in your pulse.
You gave me possession of myself
when you gave your self to me.
I lived. I live. How long?
I know you will back out.
When you go
I will go back to a deaf
world that does not distinguish
gram or drop
in weight or water.
I'll be one more—like the rest—
when you are lost.
I'll lose my name,
my age, my gestures, all
lost in me, from me.
Gone back to the immense bone heap
of those who have not died
and now have nothing
to die for in life.
Fear. Of you. Loving you
is the highest risk.
Multiple, you and your life.
I have you, today's you;
I know her now, I enter
through labyrinths, easy
thanks to you, to your hand.
And mine now, yes.
But you are
your own beyond
like light and the world:
days, nights, summers,
winters succeeding themselves.
Fatally, you change
without ceasing to be you,
in your own change,
with the constant fidelity
of change itself.
Tell me, will I be able to live
in those other climes,
or futures, or lights
that you are elaborating
like fruit does its juice,
for your tomorrow?
Or will I be only something
that was born for one day
of yours (my eternal day),
for one Spring
(in me forever in flower)
without being able to live any more
when there arrive
successive in you,
inevitably,
new forces and new winds,
other lights,
that already await the moment
of being, in you, your life?
Wake up. Day calls you
Wake up. Day calls you
to your life: your duty.
And to live, nothing more.
Root it out of the glum
night and the darkness
that covered your body
for which light waited
on tiptoe in the dawn.
Stand up, affirm the straight
simple will to be
a pure slender virgin.
Test your bodys metal.
cold, heat? Your blood
will tell against the snow,
or behind the window.
The colour
in your cheeks will tell.
And look at people. Rest
doing no more than adding
your perfection to another
day. Your task
is to carry your life high,
and play with it, hurl it
like a voice to the clouds
so it may retrieve the light
already gone from us.
That is your fate: to live
Do nothing.
Your work is you, nothing more.
When you chose me
When you chose me—
love chose—
I came out of the great anonymity
from everyone, from nothing.
Till then
I was never taller than
the sierras of the world.
I never sank deeper
than the maximum
depths marked out
on maritime charts.
And my gladness was
sad, as small watches are
without a wrist to fasten to,
without a winding crown, stopped.
But when you said: you,
to me, yes, to me singled out,
I was higher than stars,
deeper than coral.
And my joy
began to spin, caught
in your being, in your pulse.
You gave me possession of myself
when you gave your self to me.
I lived. I live. How long?
I know you will back out.
When you go
I will go back to a deaf
world that does not distinguish
gram or drop
in weight or water.
I'll be one more—like the rest—
when you are lost.
I'll lose my name,
my age, my gestures, all
lost in me, from me.
Gone back to the immense bone heap
of those who have not died
and now have nothing
to die for in life.
Fear
Fear. Of you. Loving you
is the highest risk.
Multiple, you and your life.
I have you, today's you;
I know her now, I enter
through labyrinths, easy
thanks to you, to your hand.
And mine now, yes.
But you are
your own beyond
like light and the world:
days, nights, summers,
winters succeeding themselves.
Fatally, you change
without ceasing to be you,
in your own change,
with the constant fidelity
of change itself.
Tell me, will I be able to live
in those other climes,
or futures, or lights
that you are elaborating
like fruit does its juice,
for your tomorrow?
Or will I be only something
that was born for one day
of yours (my eternal day),
for one Spring
(in me forever in flower)
without being able to live any more
when there arrive
successive in you,
inevitably,
new forces and new winds,
other lights,
that already await the moment
of being, in you, your life?
środa, 6 kwietnia 2011
All hidden flowers
To jest mapa. Dla Ciebie. Zbędna i pełna przerośniętych form i cieni. Nie podążaj za nimi, są jak martwe języki, maski niepotrzebnych znaczeń. Ale znajdziesz tam też alizarynowe pieśni.
Nie wątpię, że się znajdziesz..
This is the map. For you. Redundant and full of excessive shapes and shadows. Don`t follow them, they are like dead languages, masks of unwanted meanings. But you will find there alizarin songs.
I don`t doubt, that you will find yourself there.
piątek, 1 kwietnia 2011
...o dotykaniu/..about touching
"Ból jest pękaniem skorupy, pod którą kryje się zrozumienie"
Khalil Gibran, Prorok "Your pain is the breaking of the shell, that encloses your understanding"
Khalil Gibran, The Prophet Czy potrzebujemy zrozumienia, czy może wystarczy, że ktoś będzie nas w stanie pojąć, wydobyć poza i dotknąć. Nie wiem, wciąż się uczę. Dotykam i jestem dotykana.
Do we need the understanding, or maybe it is enough, when someone is able to comprehend us, draw out and touch. I don`t know, I`m still learning. I touch and i am touched.
Frida Kahlo
Juliao Sarmento
Michal Macku
Arnulf Rainer
czwartek, 17 lutego 2011
Lupa Capitolina
święte puste wzgórza, legiony wzroku, plastikowe orgie ku pamięci Zanikającej, kamień żył, ziemia pragnień, strach w piżamie
Holy empty hills, legions of sight, plastic orgies in memory of Evanescent, stone of veins, soil of desires, fear in pajamas
środa, 16 lutego 2011
Wilczyca kapitolińska/ Capitoline wolf
Święte zwierzę Marsa. Zaczęła wyłaniać się sama, układając mi linie na kartce. Jedna z pierwszych rzeźb, które utkwiły 6-latkowi w pamięci. Dzisiaj reminiscencje, jutro moja wersja.
Sacred animal of Mars. She has unfolden beyond me, herself, arranging lines on a sheet of paper. One of the first sculptures, which remains in memory of six-year-olds. Today reminiscences are, tomorrow will be my version.
Sacred animal of Mars. She has unfolden beyond me, herself, arranging lines on a sheet of paper. One of the first sculptures, which remains in memory of six-year-olds. Today reminiscences are, tomorrow will be my version.
wtorek, 8 lutego 2011
Kajira
Dyszą draperie, arrasy, gobeliny, latające dywany. Wdycham ochrę, capuut mortuum i smoczą krew, płoną pod moim językiem pergaminy z jeziora
Panting draperies, tapestries, flying carpets. I inhale ochre, capuut mortuum and sang de dragon. Parchments from the lake are burning under my tongue
wtorek, 1 lutego 2011
Drzewo Jaszczurek/ The Lizard Tree
Możliwości słuchania szeptów pod skórą pozostają możliwościami. Nie podejdę bliżej, stałabym się kolejną warstwą, bluszczem pnącym się po korze. Pozostanę embrionem możliwości. Złotą transmisją.
The possibilities of listening to whispers under the skin will remain just the possibilities. I can`t come closer, because i would become another layer of the tree, the ivy creeping after bark. I will remain the embryo of possibilities. The golden transmission.
czwartek, 13 stycznia 2011
małość/littleness
Ty, ty pewnie tego nie czytasz: dźwięków z magnetosfery Jowisza,
żałosnych ziarenek, braku równego oddechu.
A nożyczki wciąż lewitują w zbędnej materii jedwabiu:
połykam je każdego dnia bez.
You, you probably don`t read it: sounds from Jupiter`s magnetosphere,
pathetic seeds of mar, the lack of equal breath.
And the scissors are still levitating inside undue silk material:
i swallow them every day without.
żałosnych ziarenek, braku równego oddechu.
A nożyczki wciąż lewitują w zbędnej materii jedwabiu:
połykam je każdego dnia bez.
You, you probably don`t read it: sounds from Jupiter`s magnetosphere,
pathetic seeds of mar, the lack of equal breath.
And the scissors are still levitating inside undue silk material:
i swallow them every day without.
środa, 5 stycznia 2011
Cykl II/Period II
Koło tańca miłosnego
(kopia artystyczna)
i z miłości zdjęła chustkę z włosów
potem zdjęła włosy poza chustkę
potem co mogło przypominać włosy
potem co niczego już nie przypominało
zachodziła go ze wszystkich stron szyi
potem szyja zachodziła w strony
potem strony zachodziły w szyję
potem stronom było już bez stron
potem szyjom było już bez szyi
była wesoła zrywała się z ciała
potem ciało zrywała z ciała
potem co mogło nie pamiętać ciała
potem co niczego już nie pamiętało
była ciągle taka sama jego
jak nie jego była taka sama
jak nie taka sama była już nie jego
jak nie sama była już nie taka
Tymoteusz Karpowicz
artistic copy
CIRCLE OF THE DANCE OF LOVE
and out of love she shed a scarf from her hair
then shed the hair beyond the scarf
then what could be recalled of hair
then what could not now be recalled
she approached him from all sides of the neck
then the neck approached the sides
then the sides approached the neck
then the sides were without sides
then the necks were without necks
she was happy flayed herself of body
then body flayed of body
then what could not remember body
then what remembered nothing
she was always herself for him
while not for him she was herself
while not herself she wasn't for him
while not for she wasn't her
Tymoteusz Karpowicz, translated by Frank Kujawinski
(kopia artystyczna)
i z miłości zdjęła chustkę z włosów
potem zdjęła włosy poza chustkę
potem co mogło przypominać włosy
potem co niczego już nie przypominało
zachodziła go ze wszystkich stron szyi
potem szyja zachodziła w strony
potem strony zachodziły w szyję
potem stronom było już bez stron
potem szyjom było już bez szyi
była wesoła zrywała się z ciała
potem ciało zrywała z ciała
potem co mogło nie pamiętać ciała
potem co niczego już nie pamiętało
była ciągle taka sama jego
jak nie jego była taka sama
jak nie taka sama była już nie jego
jak nie sama była już nie taka
Tymoteusz Karpowicz
artistic copy
CIRCLE OF THE DANCE OF LOVE
and out of love she shed a scarf from her hair
then shed the hair beyond the scarf
then what could be recalled of hair
then what could not now be recalled
she approached him from all sides of the neck
then the neck approached the sides
then the sides approached the neck
then the sides were without sides
then the necks were without necks
she was happy flayed herself of body
then body flayed of body
then what could not remember body
then what remembered nothing
she was always herself for him
while not for him she was herself
while not herself she wasn't for him
while not for she wasn't her
Tymoteusz Karpowicz, translated by Frank Kujawinski
poniedziałek, 3 stycznia 2011
Ciuciubabka/Blindman`s bluff
Otwórz się. Adonai, Elohim, El, Eheieh Asher Eheieh. Otwórz się. Sator, Arepo, Tenet, Opera, Rotas, Mar, Mar, Mar. Nie potrafię. Przynoszę myszy. Przynoszę zaczarowane maski. Szukaj zaklęć. Rzucaj zaklęcia.
Open up. Adonai, Elohim, El, Eheieh Asher Eheieh. Open up. Sator, Arepo, Tenet, Opera, Rotas, Mar, Mar, Mar. I can not. I bring mice. I bring magic masks. Search for spells. Cast spells.
Subskrybuj:
Posty (Atom)